Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Długi weekend


Dziś trzeci dzień weekendu, ostatni w tym roku bank holiday. 

W sobotę przespałam pół dnia, za to wczoraj udało mi się ogarnąć dom, przygotować część jedzenia na pudełkowe lunche w tym tygodniu, zrobić (i poskładać, ha!) 4 prania i parę mniejszych zadań. 

Dziś planujemy odpalić grilla na ogródku. Taka bonusowa niedziela będzie .. oby tylko nie padało. Prognoza pokazuje, że będzie pochmurno, ale nie deszczowo.. zobaczymy. 

Ważyłam się tuż po okresie i waga pokazała jakieś 2kg w górę. U mnie niestety wahania o 2-3kg to norma. Póki co nie mam ochoty się ważyć. Nie chcę się frustrować waga, a raczej skupić na zdrowej diecie. Nie mogę już odkładać odstawienia reszty produktów i wrócę is do swojej krótkiej listy składników dozwolonych. Mocno odczuwam każde odbiegnięcie od diety. Poza licznymi zakażeniami, odczuwam znowu bóle żołądka, brzucha, pleców, stawów. 

Mialam tu więcej napisać o swoim zdrowiu i jak pewne aspekty wpływają na moje odchudzanie, ale jeszcze dla mnie na to za wcześnie. Może kiedy indziej..

Dzis będzie fajny dzień. Tak to sobie powtarzam, mimo, że na razie szaro buro i ponuro. Zrobiłam sobie listę składników, które muszę dokupić, by przygotować sobie lunche na nadchodzące 4 dni w biurze i na tym się skupie. Może dla lubego też coś tam przy okazji upichcę. Zobaczymy....

Milego poniedziałku x