Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tydzień I (27.07-02.08) - podsumowanie


Najprościej będzie to opisać słowem  r o z c z a r o w a n i e . Dzisiejsze wskazanie wagi: 75,8. Oznacza to, że w efekcie odmawiania sobie słodyczy, pilnowania kaloryczności, podejmowania aktywności, mój organizm postanowił przytyć 0,2kg. Dzięki! Jesteś fantastyczny! Oczywiście wiem, że waga to nie jedyny wyznacznik utraty tkanki tłuszczowej. Może z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu mogłam nazbierać wody, ale szczerze, nie widzę po sobie żebym napuchła, więc to chyba wcale nie woda. W każdym razie morale mi siadły, nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogę dzisiaj zobaczyć coś innego niż solidny spadek, ale spokojnie, nie mam zamiaru odreagowywać. Dam sobie szansę. W przyszłym tygodniu będę mierzyć obwody, może wtenczas nadejdzie czas tryumfu.

Chyba ogólnie to nie jest mój dzień, bo już samą pobudkę miałam sponsorowaną przez ból głowy, który ciągnął się bodaj od dnia poprzedniego, tyle że z mniejszym natężeniem. Szczęśliwie już przeszło, ale trochę mnie zastanawia co mogło być przyczyną, bóle głowy miewam bardzo rzadko. Wczoraj zdecydowanie za mało piłam i jednocześnie sporo się nachodziłam, więc może to wynik tej kombinacji. No i tak to jest, nie do życia dzisiaj jestem. Jutro będzie lepiej.

  • Ursa_Minor

    Ursa_Minor

    3 sierpnia 2021, 11:50

    Miałam podobnie. Rano biegałam, wieczorem rower lub rolki i w miarę trzymałam dietę, a mimo to waga stała lub rosła. Do tego byłam strasznie głodna i nogi mnie bolały. W końcu zwiększyłam kaloryczność, odpuściłam rower i rolki. Waga zaczęła spadać, nogi przestaly boleć, biega mi się sto razy lepiej i nie chodzę głodna!