Cwiczylam dziś sobie z koleżanką Chodakowska. Padłam po 25 min. Jeszcze nie dawno mogłam skakać na skakance godzinę po czym pójść jeszcze przebiec 10 km. Jak mogłam dopuścić się do takiego stanu ze dziś podnoszę 2x nogę i sapie ze zmęczenia. To ohydne. To nie jestem ja, to nie ja!.. no ale czasu nie cofnie, się pojadlo to się cierpi. Wyciągnęłam dziś męża na spacer choć pogoda była bez szału, bardzo wiało. Zależało mi jednak żeby nasza mała się przewietrzyla bez względu na pogodę. Co do diety nie trzymam żadnej póki co.... pomału oduczam się dużych ilości jedzenia. Wciąż jem dużo tym razem całkiem świadomie. Wiem ze jak drastycznie odstawie kcal to za 2 dni się najem tak ze i tak swoje przejem. Tym razem jestem mądrzejsza.... szkoda tylko że tak wiele za to zapłaciłam.
virginia87
3 stycznia 2015, 22:52lepiej późno niż wcale :) trzymam za Ciebie kciuki :) a małą zabieraj na spacery nawet jak wieje, zawsze można tak iść żeby dziecko wiatru "nie łykało".
Emilia2510
3 stycznia 2015, 00:24Znam ten ból. Też patrzę w lustro i zastanawiam się gdzie się podziałam. Podstawowe ćwiczenia, sprawiają trudności..... Ale damy radę, w walce o siebie :)