Po świętach wróciłam do starych, głupich nawyków. Po obiadku kawałek ciasta, potem jeszcze jeden.Brr! Muszę przestać. Na wadze znowu przybywa kilogramów. A tyle już wytrzymałam, od początku listopada do świąt, bez słodyczy i bez kompulsów. Myślałam że sytuacja opanowana, a tu proszę bardzo - znowu porażka. Dzisiaj do pracy wzięłam więcej jedzenia dietetycznego, bo wczoraj byłam głodna i wrąbałam biurowe słone paluszki. Chcę jeść mądrze i będę.
Napiszę jutro że mi się udało! Mam nadzieję,,, Trzymajcie kciuki za mnie.
Kasiek63
29 grudnia 2010, 08:04Tak bardzo wiele siebie odnajduję w tym pamiętniku, ze nie mogę nie dopingować Ciebie. Życzę wytrwałości.
gillian1966
28 grudnia 2010, 21:58dlatego nie lubię świąt - oczywiście tylko w części "jedzeniowej", choć wigilijne potrawy - nie do przecenienia :-) trzymam kciuki :-)
Bozena4000
28 grudnia 2010, 09:53Trzymam za Ciebie kciuki i za siebie. Nie poddawaj się. Od dzis prosze Siłę Wyzszą żeby nam pomogła albo od razu poprosze Siłę Najwyższą:)). Bożena
szkuda
28 grudnia 2010, 08:39hej, ja trzymam za Ciebie kciuki...i nie zalamuj sie ani nie poddawaj... chwila slabosci kazdego spotyka, wazne by robic to do czego sie zmierza... jesli za cel masz zrzucic zbedne kg... poprostu to rob... pomalu i do przodu... najlepiej motywowac sie tym co juz osiagnelismy i myslec o tym co przed nami pozytywnego czeka...a czeka wiele przyjemnosci, prawda? ja sobie kupilam przepiekna sukienke, ktora widzialam na wystawie....mega droga i niezbedna do niej jest jeszcze figura... poczatkowo przechodzilam obok wystawy, zawsze podziwiajac ja...az wkoncu postanowilam ja kupic.... kilka rozmiarow mniejsza... a co! w koncu sie w nia zmieszcze pomyslalam.... no i pomalutki do przodu...:) brakuje mi jakiegos miesiaca by w nia wskoczyc:) tak niewiele:) przyznam bez bicia, ze tez pare razy zgrzeszylam w trakcie diety, ale od tego swiat sie nie zalamal a dieta nie uciekla.... caly czas kontynuuje... tak wiec zycze Ci powodzenia i dazenia do swych celow:) pozdrawiam, Monika