Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Waga szaleje, bardzo udany weekend


Nie wierzę co się dzieje w sobotę waga pokazała 67,4 kg a w niedziele rano zwazylam się żeby sprawdzić czy waga się utrzymała a tu niespodzianka tadam równe 67 kg. To pewnie chwilowy spadek ale jednak cieszy. 

W sobotę miałam wizytę teściów i wszystko wypadło super. Zadowolona z siebie bo ciasto stało sobie nie ruszone przeze mnie :-) 

W niedziele razem z moim kochaniem wybraliśmy się w góry. Było cudownie. Dieta, treningi z Ewą,  bieganie z mężem zrobiły swoje i bez trudu zdobyłam szczyt. A jeszcze niedawno nameczylabym się strasznie i ledwo doszła. Jestem zadowolona z tego,  bo w końcu widzę ze moje ciało jednak może więcej,  a kiedyś myślałam że tylko potrafi leżeć na kanapie. Mój kochany był dumny ze mnie, nawet czasami musiał mówić mi żebym zwolniła. Szkoda tylko że zima się zbliża bo straszstrasznie wkrecilam się w te górskie wycieczki. 

Niedawno byłam w sklepie żeby zakupić odpowiednie spodnie w góry,  zawsze brałam rozmiar L albo nawet niekiedy XL, teraz z ciekawości wzięłam M żeby sprawdzić ile mi jeszcze do nich brakuje. A tu szok pasowały idealnie,  zapiely się bez problemu a mój tyleczek wyglądał super. 

  • niezapominajka33

    niezapominajka33

    5 października 2015, 12:44

    Pięknie :) I cudownie jest się tak zaskoczyć w przymierzalni :):):)

  • szabadabada

    szabadabada

    5 października 2015, 11:45

    Czy to Śnieżnik? Ja też wielbię łażenie po górach, ale najbardziej już po wejściu- w trakcie podejść tak klnę pod nosem, że włosy dęba stają :D No i w zimie też się da zdobywać szczyty- grunt to dobre termiczne ubranie i stuptuty na buty. Sprawdzone :) A co do zdjęć- to chyba ktoś tu trenuje nasze mięśnie szyi :D

    • bozena89nz

      bozena89nz

      5 października 2015, 12:10

      Nie. To babia góra. Sory za zdjęcia ale pisze z telefonu i on sam mi obraca te zdjęcia jak mu się podoba. Wiem ze w zimie tez można chodzić, jeszcze nigdy nie byłam. Niestety u mnie większość szlaków jest nieodsniezana, a wspinaczka w śniegu po pachy to niestety jeszcze nie jest dla mnie