Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 5 - byle do przodu


Jakoś leci ;)

Puki co dieta pasuje, no poza kanapkami z miodem. Jakoś nie jestem wielbicielką miodu, ledwo go przełykam, następnym razem z ogromną przyjemnością zamienię go na jakiś dżem :p

Dziś przestrzeganie było nieco utrudnione, musiałam zamienić kolejność z racji kilkugodzinnej jazdy przez Polskę, ale jakoś poszło.

A ćwiczenia - no cóż puki co spuszczam kurtynę milczenia, ale w głębi serca obiecuję sobie poprawę. No w końcu prawie 2 lata temu jeszcze regularnie biegałam nawet po 10 km... A teraz... no cóż. Widać głębia mego serca jest na prawdę mooocno głęboka (mysli)