Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I znowu poniedziałek


11 stycznia 2016 

Diabeł wygoniony ]:>. W sobotę przyjmowaliśmy przyjaciół na parapetówce. Nie mogli się doczekać tej imprezki, dlatego pomimo kilku nieogarniętych spraw należało zorganizować spotkanie. Oj, działo się, działo :D. Przygotowałam pyszne jedzonko, a moją największą nagrodą za trud były słowa "poproszę dokładkę". I to nie z powodu małych porcji, zapewniam Was :) Serwowałam zupę krem z zielonych warzyw (nudle), dorsza pieczonego na batatach (polecam, pyszny) (losos), karkówkę w sosie pieczeniowym (stek) z zestawem smakowitych surówek i pieczone mięso drobiowe (dla dbających o figurkę) (kurczak). Zimna płyta z przekąskami pomiędzy ciepłymi posiłkami. 


Kolega Marek, jeden z uczestników imprezy to wirtuoz muzyczny. Doskonale gra na akordeonie, którego i tego wieczoru nie zabrakło. Komplet śpiewników przygotowany na okoliczność biesiadowania pozwolił wszystkim uczestnikom pośpiewać do woli. Bawiliśmy się cudownie :D.


Po obfitym jedzeniu nie mogło zabraknąć fitnessu. Tańczyliśmy do 3 nad ranem popijając to i owo. Ciężko było się rozstać, ale zdrowy rozsądek podpowiadał, że czas na wypoczynek. 


Nie przypuszczaliśmy, że na zewnątrz marznący deszcz pokrył wszystko lodową skorupą. Najgorsze były schody, wprawdzie tylko dwa, ale to wystarczyło, by trójka z biesiadników upadła i porządnie się poobijała. Marek ucierpiał najbardziej. Przygniótł go ciężki akordeon. Ale to nie koniec lodowej przygody. Taksówkarz ledwie dojechał po moich gości, a potem miał problem z wjazdem na mini górkę. Goście musieli opuścić taksówkę i pieszo pokonać przeszkodę. Dziewczyny na wysokich obcasach miały nie lada problem z utrzymaniem się na nogach, a co dopiero przejść kilka kroków. Nawet pomoc partnerów na niewiele się zdała. Pół godziny prawdziwej drogi przez mękę. 


Tej nocy już nie zasnęłam. Zabrałam się za porządkowanie domu. Skończyłam, gdy słonko wstawało. Chciałam koniecznie dowiedzieć się, czy moi goście szczęśliwie dotarli do domu, ale na telefon było zdecydowanie za wcześnie. 


Niedziela upłynęła pod znakiem błogiego lenistwa. Polegiwałam na kanapie, buszowałam w internecie,  o śnie nie było mowy. Nie potrafię w dzień odespać zarwanej nocy. Taki typ. 


O właśnie - internet ! Od soboty mam już zainstalowany w domu internet. Na razie bezpłatnie na próbę. Zaprzyjaźniona firma, z której usług korzystam zaproponowała mi taki układ. I dobrze, wypróbować trzeba, zanim podpisze się umowę.


Przed momentem odebrałam telefon, że moja operacja kolana zaplanowana jest na 25 stycznia 2016. Miała się odbyć trochę później, ale zwolnił się wcześniejszy termin. Może to i dobrze, wydobrzeję do wiosny i będę mogła zająć się pracami w ogrodzie. 


                                                                Pięknego dnia :) 

  • DARMAA

    DARMAA

    12 stycznia 2016, 08:54

    Ważne że imprezka się udała. Chyba wszędzie była taka ślizgawica. Dobrze że termin operacji się przybliżył będziesz miała z głowy.

    • bozenka1604

      bozenka1604

      12 stycznia 2016, 09:56

      To prawda, że im wcześniej, tym lepiej. Jednak od wczoraj o niczym innym nie myślę, spadło to tak nagle, że wymiękam trochę :)

  • Karampuk

    Karampuk

    11 stycznia 2016, 16:44

    no to juz za dwa tygfodnie!

    • bozenka1604

      bozenka1604

      11 stycznia 2016, 16:51

      Oj, tak, za dwa tygodnie Muszę się psychicznie nastroić :)

  • Grubaska.Aneta

    Grubaska.Aneta

    11 stycznia 2016, 13:47

    Fiu fiu impreza na całego i świetnie zorganizowana.brawo. co do operacji akurat jestem całą w stresie bo w tym momencie mój tatko leży na stole operacyjnym i czekam niecierpliwie na jakieś wieści od niego :/

    • bozenka1604

      bozenka1604

      11 stycznia 2016, 13:51

      Martuś, trzeba być dobrej myśli, będzie dobrze. Wiem, jak bardzo czekanie na wieści może zatruć życie. Trzymam kciuki za Tatę i posyłam moc dobrej energii :)

  • marii1955

    marii1955

    11 stycznia 2016, 13:10

    Przypuszczam jak było u WAS cudownie na tej parapetówie iii jedzonko pyszniutkie różnorakie iii możliwość pośpiewania , bo w domu prywatnym można się troszkę popisywać , hehe iiiiii muzykant z akordeonem był , tańcom nie odpuściliście , noooooooo żyć nie umierać :))) Ale tego zaskoczenia ślizgawicą , nie zazdroszczę - tylko sobie to wyobrażam ile było z tym mordęgi :) Dobrze , że TO zorganizowałaś JUŻ , bo i operację będziesz miała wcześniej iii dobrze , wykurujesz się do wiosny extra :) Też nie potrafię odespać w dzień , zarwanej wcześniej nocy i chodzę taka skiepściona , aaale waaartoo , no nie ..... Podziwiam cię za to sprzątanie od już , ale też wiem , że i ja tak zawsze robię ... jak wstaję , jest porządek a to przynosi taki ład w człowieku :) Dobrego popołudnia :))))))))))))) buziaki :))))))))))))))))

    • bozenka1604

      bozenka1604

      11 stycznia 2016, 13:47

      Wreszcie trochę głośniejsza impreza nikomu nie przeszkadzała. Nie musiałam prosić o ściszenie głosu swoich gości, pełny luzik :) A zabiegu trochę się dzisiaj przestraszyłam, bo termin spadł jak grom z nieba. Muszę się oswoić z nową sytuacją. Będzie dobrze Marii :) Dam radę :) Z serca pozdrawiam :)