Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wróciłam do domku :)


Niedziela, 31 stycznia 2016

Jutro nowy miesiąc, w który wkroczę z naprawionym kolankiem, a właściwie wkuśtykam z nadzieją na życie bez bólu :). Łatwo nie jest, ale kto powiedział, że będzie? Najbardziej doskwiera mi niemoc i bezruch. To zdecydowanie nie moje klimaty. Nie mogę normalnie chodzić, muszę odciążać operowaną nogę przez kilka tygodni wspomagając się kulami. Już dzisiaj czuję, jak bardzo obciążona jest druga noga, która musi pracować za dwie i nosić moje "wielkie" ciało. W takim momencie doceniam, to że przez ostatni czas nie leniłam się i jestem w miarę rozciągnięta, a moje mięśnie wytrzymują dziwaczne pozycje i wygibasy. Bez problemu mogę założyć skarpetę na stopę wyprostowanej nogi, albo usiąść na toalecie, a potem wstać korzystając tylko z jednej nogi, bo na drugą usztywnioną w stawie jeszcze stawać nie mogę. Niby tak niewiele, a tak dużo. 


W szpitalu było całkiem znośnie. Wprawdzie warunki lokalowe pożal się Boże, ale przemiły personel i dobre towarzystwo w pokoju szpitalnym rekompensowały wszystko. Pokoje dwuosobowe z toaletą i umywalką. Miałam przyjemność dzielić los ze starszą Panią o imieniu Wiesia. Oceniałam ją na jakieś 60 lat i dopiero, gdy odwiedziła ją córka i wnuczek domyśliłam się, że ma o wiele więcej. Piękna buzia bez zmarszczek, wyśmienity humor i pogoda ducha dodawały jej osobliwego uroku. Dzięki niej chwilami zapominałam gdzie jestem. Zżerały mnie nerwy, strasznie. Chciałam wiać tam, gdzie pieprz rośnie i gdzie podróżuje Cejrowski. Zostałam i dzięki temu mam to z głowy :D. Bohaterka od siedmiu boleści. 


Wieczorna wizyta anestezjologa w przeddzień operacji trochę mnie uspokoiła. Panicznie bałam się znieczulenia w kręgosłup. Jednakże doktor miał dla mnie propozycję krótkotrwałej narkozy, z czego bardzo się ucieszyłam. Lepiej nie słyszeć szczęku narzędzi i przespać najgorsze. Rano dostałam seksowną koszulkę z włókniny w zielonym kolorze i jednorazowe majtki z wielką dziurą na pupie. Odzież w sam raz na randkę rozbieraną, ha, ha... Pielęgniarka wręczyła mi kieliszek z płynem dezynfekującym, którym miałam umyć ciało pod prysznicem i poinformowała, że po kąpieli mam zaznaczyć operowaną nogę. No to ją zaznaczyłam :D.

                                                     

Na wózku zawieźli mnie na blok. Doskonale przygotowany personel tak rozładował moje nerwy, że nawet trochę pożartowaliśmy z pielęgniarkami i lekarzem. Strachy poszły na Lachy. Za kilka minut spałam. Obudziłam się, gdy było po wszystkim. 


W sobotę wieczorem dotarłam do domu. Jechałam jak księżniczka na tylnym siedzeniu. Jurek zabrał kocyk i podusie, żeby było mi wygodnie. Nie zapomniał także o sportowych, niskich butach. Przecież do szpitala pojechałam w obuwiu na obcasach, wariatka. W domu musiałam zaaplikować sobie przeciwzakrzepowy zastrzyk w brzuch. Kurcze, myślałam, że tego nie zrobię, ale dałam radę. Najgorzej było wbić igłę. Zrobiłam to ze zbyt małą siłą i musiałam ją "dopchać", by weszła do końca. Całej operacji towarzyszył jęk aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.......Potem powoli wprowadziłam płyn. Histeria i tyle, da się przeżyć. Pierwsze wkłucie mam za sobą, jeszcze "tylko" 13 i koniec. I tym oto optymistycznym akcentem kończę dzisiejsze wypociny i oddalam się w podskokach do kuchni na śniadanko (mleko).

  • bajeczka675

    bajeczka675

    1 lutego 2016, 23:58

    Czytając twój wpis przypomniał mi się mój pobyt w szpitalu. Nie wiem czy wiesz ale w wieku 16 lat miałam wypadek. Miałam złamanie wieloodłamowe kości udowej z przemieszczeniem. Leżałam w szpitalu 3 miesiące i miałam 2 operacje. mnie takiej młodej dziewczynie dali znieczulenie w kręgosłup. W trakcie operacji poprosiłam czy nie mogłabym spać i dali mi coś na twarz i usnęłam. Obudziłam się pod koniec krzycząc boli, boli. Znieczulenie przestało działać. Teraz mam 20 proc. uszczerbku na zdrowiu i codziennie odczuwam moją nogę. Mam już stany zwyrodnieniowe w kolanie i stawie biodrowym. Co do Ciebie Bożenko, to jesteś dzielny pacjent. Uważaj na nóżkę żeby przez przypadek na niej nie stanąć. Ściskam i całuję. P.S. Ale ty masz teraz dużo czasu na czytanie.

    • bozenka1604

      bozenka1604

      2 lutego 2016, 07:56

      Serdecznie współczuję tej fatalnej przygody. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła 3 miesiące spędzić w szpitalu, toż to horror!!! Moja niemoc trwa zaledwie kilka dni i już dostaję świra, nie wiem jak wytrzymam jeszcze 4 tygodnie. Bajeczko kochana całym sercem jestem z Tobą i mocno przytulam :)

    • bajeczka675

      bajeczka675

      3 lutego 2016, 01:14

      Dasz radę. Jak ja dałam to ty na pewno wytrzymasz. Myśl, że robisz to dla swojego zdrowia. Rób to na co nigdy nie miałaś czasu, może jakieś wyszywanie lub inne prace ręczne.

  • alicja205

    alicja205

    1 lutego 2016, 15:47

    Bożenko wracaj szybko do zdrowia. Dobrze, że juz po wszystkim..uff. Buziaki

    • bozenka1604

      bozenka1604

      2 lutego 2016, 07:51

      Dziękuję bardzo moje kochane :)

  • jasia242

    jasia242

    31 stycznia 2016, 19:03

    Bożenko bohaterka z ciebie ,zrobić sobie zastrzyk hoho. Ciekawa jestem jaki będzie efekt ze sztucznym kolanem. Dzielna jesteś. Pozdrawiam serdecznie

    • bozenka1604

      bozenka1604

      31 stycznia 2016, 19:29

      Jasiu, ja nie mam endoprotezy. Miałam zszywaną łąkotkę, a jej część jest usunięta. Za tydzień lekarz dokładnie zrelacjonuje mi przebieg zabiegu. Kolano mam na razie sztywne i trochę bolesne, ale 9 lutego zaczynam rehabilitację i mam zamiar normalnie funkcjonować. Wiosna niebawem, pogoda coraz lepsza więc trzeba wrócić do kijków. Zastrzyki muszę brać, by zapobiec zatorowi, są bardzo ważne. To nie boli, tylko fakt, że sama muszę wbić igłę trochę przeraża :)

  • moderno

    moderno

    31 stycznia 2016, 14:13

    Dzielna kobietka z Ciebie. Nic tylko dawać Ciebie za wzór innym strachliwym duszom. Sama wiem , że jak człowiek musi to wiele jest w stanie wytrzymać. Jednego tylko nie mogę sobie wyobrazić ; jak szukasz tej fałdy na brzuchu , w którą wbijasz igłę z zastrzykiem. Buziaki

    • bozenka1604

      bozenka1604

      31 stycznia 2016, 14:33

      Iwonko kochana, śmieję się na głos :) Bez problemu łapiąc skórę na wysokości pępka robię z niej fałdę. No ok, może fałdkę :) O rany, jak ja tego nie znoszę, a za jakiś czas znowu muszę się kłuć :( Pysiam najmocniej jak tylko potrafię i oczywiście buziak specjalny dla mojego ulubionego Przystojniaka :)

  • Nefri62

    Nefri62

    31 stycznia 2016, 12:21

    zazdroszczę Ci że masz już to za sobą i cieszę się że wszystko dobrze poszło. Zastanawiam sie po co dali Ci te majtki z dziurą , ciekawe czy ja też takie będę miała. pozdrawiam :))

    • bozenka1604

      bozenka1604

      31 stycznia 2016, 14:27

      Majtki nie są przezroczyste i dają trochę komfortu przy jednorazowej lekko przezroczystej koszuli do zabiegu. Dziura na pupie (takie pęknięcie wzdłuż) to chyba dla tych, którzy muszą skorzystać z basenu. Nie wszyscy mogą wstawać tego samego dnia. We wrześniu 2015 roku w innym szpitalu miałam zabieg pod narkozą. Tam dostałam koszulę z płótna, wiązaną z tyłu. Po wwiezieniu na blok zdjęto mi ją i byłam na golasa. Teraz koszulę i majtki miałam cały czas na sobie. To jednorazówki i w łatwy sposób można je rozerwać, gdyby wystąpiła taka potrzeba. Zosiu nie zamartwiaj się, będzie dobrze :) Dzisiaj każdy szpital realizuje program leczenia bez bólu. Dasz radę i za kilka dni powiesz to, co ja - mam to za sobą :) Pysiam mocno, może mój całus uśmierzy troszeczkę Twoje nerwy :)

  • Grubaska.Aneta

    Grubaska.Aneta

    31 stycznia 2016, 11:26

    Jej tak groźnie wszystko wyglądało ale udało się rozluźnić napięcie uff.. a te zastrzyki bralam kiedyś i tez kazano mi samej robić no nie przemoglam się wolałam dzień w dzień korzystać z pielęgniarki. Zdrówka już teraz życzę. Wpis u mnie już jest z całym opisem :-)

    • bozenka1604

      bozenka1604

      31 stycznia 2016, 11:43

      Martuś, ja też wolałabym, żeby zastrzyki robił ktoś inny. Nawet Jurek zaproponował, że będzie je robić, ale jakoś dałam radę :) Dzięki za dobre życzenia :) Idę Cię poczytać. Pysiam :)

  • marii1955

    marii1955

    31 stycznia 2016, 10:24

    Jesteś już w domciu WITAJ Bożenko :) Nie ma to jak w domu , teraz będziesz w swoich pieleszach dochodzić do siebie :) Ale wymyśliłaś sposób WYRAZNY na zaznaczenie kolana , więc lekarz nie miał wątpliwości , o które chodzi :) Swoją drogą-dobry pomysł z tym zaznaczaniem- bo kiedyś , kiedyś tam słyszałam o przypadku , że pomylono nogę do operacji i z operowano na odwrót ... Z tym zastrzykiem w brzuch , zaskoczyłaś mnie - nie wiem czy bym podołała go zrobić ... Najgorszy jest ten pierwszy raz, prawda ? I jak nie mówić , że dzielna jesteś :) Dzielna i już :))) Masz już TO poza sobą - teraz będzie tylko lepiej :) Dbaj o siebie i za bardzo nie nadwyrężaj zdrowej nogi - tyle co musisz - nic poza tym . Fajnego dnia Ci życzę kochana , aby kolanko szybko się goiło i wracało do łask :))) Buziaczki słodziaczki ślę :)))))))))))))

    • bozenka1604

      bozenka1604

      31 stycznia 2016, 11:17

      Właśnie z powodu dawnych pomyłek każdy pacjent musi zaznaczyć miejsce do operowania, a lekarz przed zabiegiem sprawdza dodatkowo w papierkach. W moim przypadku pomyłka nie miałaby większego znaczenia, zmieniłaby się tylko kolejność, bo w przyszłym roku drugie kolano będzie naprawiane. Zastrzyki dla mnie to czarna rozpacz, zawsze miałam z tym problem, a teraz sama muszę je robić. Ale jak trzeba to trzeba. Mój teść zmarł z powodu zatoru krezki po operacji na sercu. Doktorki zapomnieli zaaplikować leki przeciwzakrzepowe :( Dzięki kochana Marii za dobre życzenia, jak dobrze, że Was mam :) Ciumkam pieszczotliwie :)

    • Grubaska.Aneta

      Grubaska.Aneta

      31 stycznia 2016, 11:27

      Moja mama tak zmarła dzień po operacji przez zator :-(

  • -Emma-

    -Emma-

    31 stycznia 2016, 10:16

    Pięknie zaznaczyłaś kolanko :) Najważniejsze, że masz to za sobą. Zastrzyki mniej bolą gdy igłę wbija się szybkim, zdecydowanym ruchem w trzymany drugą ręką fałd skórny :) Szczuplutka jesteś, ale może fałdek zrobisz :)) Buziaki bohaterko :)))

    • bozenka1604

      bozenka1604

      31 stycznia 2016, 10:52

      Tak właśnie zrobiłam, ale ręka ze strzykawką w ostatniej chwili jakby się cofnęła - odruch bezwarunkowy? Mam nadzieję, że dzisiaj będzie lepiej, a jak nie dam rady to spróbuję w udo, też można. Od zawsze mam wielką awersję do zastrzyków, a teraz muszę je robić samodzielnie :( Oj losie niesprawiedliwy! Buziaczki Emmo :)