Wtorek, 13 września 2016
I po weselu :) Chociaż nie obyło się bez niechcianych przygód. W piątek, jak wspominałam urwałam się szybciej do domu. Dokończyłam prasowanie, przygotowałam najmniejszy detal, uporządkowałam dom. Było dobrze po 20-tej. Już, już miałam wypoczywać, gdy na horyzoncie pojawił się dostawca pomidorów. Zamówiłam je kilka dni wcześniej. Dobre, pachnące, dojrzałe, z ekologicznej uprawy, takie idealne do słoiczków na zimę. Nie przypuszczałam, że dojadą jeszcze przed weselem. I zamiast odpoczynku była dodatkowa robota. Wprawdzie miałam pomysł na przecier pomidorowy, ale zabrakło czasu na babraninę. Umyte i pokrojone w ćwiartki, zasypane łyżeczką soli wylądowały w wyparzonych słoiczkach. Potem pasteryzacja w piekarniku i koniec roboty. Następna partia (już ta właściwa na przecier) ma być w późniejszym terminie.
W sobotni poranek obudziłam się dość wcześnie. Może emocje, choć mało wyczuwalne dawały o sobie znać. Na rozładowanie najlepszy ruch. Wskoczyłam w sportowe ciuszki i pobiegłam na kijki. Po przejściu ok. 3.5 km niepokojące bulgotanie w brzuchu napędziło mi nie lada strachu. Szybki telefon do męża z wielka prośbą, by mnie zgarniał czym prędzej. Do domu dotarłam w ostatniej chwili, by "zaprzyjaźnić" się z porcelanką aż do obiadu. Myślałam, ze skonam. Ból brzucha, obolałe jelita, co jest grane??? Jak wyjdę z domu, gdy przyjdzie pora ???
Wyszłam o czasie, łatwo nie było, ale jakoś dałam radę. Nie mogłam zawieść. Salę balową opuszczaliśmy ostatni. Poniżej zamieszczam jedyne zdjęcie, jakim dysponuję. Reszta (ta profesjonalna) będzie na początku października.
Wesele było cudowne. Większość gości to młodzi ludzie, którzy potrafią się dobrze bawić. Rafał, nasz zaprzyjaźniony muzyk grał rewelacyjnie i bardzo różnorodnie. Mam nadzieję, że zadowolił wszystkie gusta. Przygotowane posiłki i ciasta ponoć pyszne - nie próbowałam, nie mogłam. Szklanka rosołu królewskiego musiała wystarczyć. Potem 2 kieliszki wódki - jeden z pieprzem, drugi już bez. Trochę pomogło.
No i dlaczego taką piękną uroczystość musiało przyćmić coś tak paskudnego ??? Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło, a zaproszeni goście balowali do białego rana :)
marii1955
25 września 2016, 13:22Kochana , ale Cię "dopadło" tuż przed tak ważną uroczystością , eech ... Nie dość , że te pomidory dojechały i nie pozwoliły Ci się zrelaksować , to też "to coś" w żołądeczku - makabra po prostu ...... Co to było? mam nadzieję , że śladu już po tym nie ma ... Gdyby na mnie trafiły te pomidory , w noc poprzedzającą tak piękny dzień - to odmówiła bym panu, niestety ... z takim czymś się najpierw daje znać osobie zainteresowanej , a nie ot tak - dowozi , a Ty rób co chcesz ... No nic - udało Ci się je przerobić jednak :) Jaaakie cudowne zdjęcie , a Wy na nim :) Wszyscy radośni ,uśmiechnięci - a po Tobie w ogóle nie widać tego incydentu żołądkowego - niezle się kamuflowałaś Bożęnko kochana . Młodzi wyglądają ślicznie , ale Ty po prostu odjazdowo - hehe:) Piękna jest ta sukieneczka - całość jest delikatna i subtelna , piękna :))) Serdecznie pozdrawiam , papatki :)))
Grubaska.Aneta
13 września 2016, 15:57Ależ cudnie wygladacie. Powiedziałabym żeś piekniejsza od pary młodej. Mnie tez czeka kilka skrzynek pomidorow prosto ze szklarni i tam zrywam chomikuje i odkladam w czasie te przeciery bo na razie stos wypiekow weselnych do wykonania .
bozenka1604
13 września 2016, 19:04Ja zrobiłam na szybko, bo czasu było mało. Teraz czas na przeciery, ale jeszcze nie mam pomidorów. W sobotę wyjeżdżam na 2 dni na imprezę i mam nadzieję, że kolejna dostawa nie wydarzy się tuż przed wyjazdem :)
Karampuk
13 września 2016, 15:18cuuudnie wygladasz
bozenka1604
13 września 2016, 19:01Dzięki Karina :)
moderno
13 września 2016, 15:11Bożenko ten roztrój to pewnie z nerwów Ciebie dopadł. Kasia i Wojtek wyglądali ślicznie , ale Ty w niczym im nie ustępujesz . Jesteś jak gwiazda filmowa.
bozenka1604
13 września 2016, 19:01Iwonko, ja się nie denerwowałam, byłam całkiem spokojna. A te kijki miały być tak na wszelki wypadek, na wyrost. Myślę, że to jakaś bakteria, bo do dzisiaj mój brzuch jest jak balon :( Dzięki mój Kwiatuszku za troskę :) Dzisiaj jestem sama, może pogadamy?
alinan1
13 września 2016, 13:45ślicznie wyglądacie. Córka podobna do Ciebie - ten sam piękny uśmiech:))). Dobrze, że dotrwałaś do końca .. Może rzeczywiście to z nerwów? Najważniejsze, że minęło.
bozenka1604
13 września 2016, 18:57Dzięki kochana za miłe słowa :)
Ajlona
13 września 2016, 12:39Figurka śliczna, może to rewolucja z powodu wrażeń, niby nic się nie przejmujemy, a jednak podświadomość nas rozregulowuje.
bozenka1604
13 września 2016, 12:42To prawda, że czasami emocje dają znać o sobie na różne sposoby. Oby jak najmniej takich sytuacji :) Pozdrawiam serdecznie :)
dede65
13 września 2016, 12:01Bidulko Ty moja, ale maskowałas się idealnie bo na foto piękna i promienna jak zwykle! Może to jednak stres dał znać o sobie. Młodzi szczęśliwi w tym dniu i tak być powinno. Cudownie razem wyglądacie. Buziak ;)))A Twoja sukienka idealna na taka okazję ;)
bozenka1604
13 września 2016, 12:40Tylko ten sterczący brzuch - masakra !!! Sukienka fajna i dobrze się w niej czułam, chociaż miałam dużo wątpliwości, gdy ją kupowałam. Dzięki kochana Danusiu za miłe słowa :) Buziaki słoneczne ślę :) U nas dzisiaj wyjątkowo cudnie :)
dede65
13 września 2016, 13:33co sterczące??? Bożenko czas do okulisty, masz problemy ze wzrokiem a raczej z głową , przecież Ty chuda super laska jesteś!!!!!
bozenka1604
13 września 2016, 18:54Moja Ty cudna, śmieję się sama do siebie - na głos :)