Padam. Jestem tak zmęczona, że nie mam siły na jakąkolwiek aktywność fizyczną. Pobudka o 4.05, godzinę później byłam już w autobusie i w drodze na uczelnie. W szkole spędziłam trochę czasu, bo od 9.00 do 18.00
Męczący dzień, kolokwium napisane - mimo, że wiedzy za dużej to nie miałam, na szczęście można było używać tzw. wspomagaczy.
Wczoraj za to przeszłam samą siebie, bo w terenie na rowerze spędziłam ponad 2,5h ;););) Dodam, że mieszkam w górskich terenach, więc trochę wysiłku było. Waga dzisiaj rano wskazała 63 kg, a więc ani nie zaliczyłam spadku, ani nadwyżki. Mimo, że nie do końca dietkowo było przez kilka ostatnich dni.
Półtorej tygodnia w akademiku - liczę na chociaż kg mniej ;)
paskudztwoo
24 maja 2010, 21:39dobranoc, śnij słodko o ...kwaśnych ogórkach