Byliśmy wczoraj z R. w kawiarnio-cukierni na deserze. No cóż..
Lody (tak jak i wszystkie inne desery) wyglądały kusząco..
R. zamówił czekoladowe - na szczęście ja takowych nie lubię :P Wybrałam koktajl bananowo-truskawkowy. Mniam, mniam ;) Był przepyszny ;)
Dzisiaj przyjechałam do domu na święta, trzymajcie za mnie kciuki, żebym nie zrobiła nalotu na żarcie..
golebiowskanatalia
19 kwietnia 2011, 10:22jest wymowna :p. A wiesz co.. że ja sobie obiecałam wypad na ekskluzywne, recznie robione czekoladki i kawkę jak osiągnę tę szósteczkę..i .. i co. I mam ją a czekoladek mi sie juz odechciało :(. Teraz zbieram fundusze na wypad na shushi :D
golebiowskanatalia
19 kwietnia 2011, 07:43jaka sliczna z Ciebie dziewczyna! :) pierwsze zdjęcie jest dla mnie bardzo wymowne :P i wiele symbolizuje... nie wiem czy specjalnie czy przypadkiem ale wyszło "z drugim dnem" ;). Samozaparcie u mnie też nie przysz.ło od razu... teraz jest. I póki jest to z niego korzystam ;).
Karampuk
19 kwietnia 2011, 07:42tzrymam!! a ja bym jednak zjadła lody i to dokładnie takie