Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Hashimoto is a bitch!!!!


Szaleństwo z hormonami, zatrzymanie wody w organizmie = 100 kg na wadze.

STO! Jak dobrze wykarmiony prosiak. Zdecydowałam, że taki stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Wróciłam. Jestem spuchnięta, ale dam radę. Trzy razy w tygodniu chodzę na zajęcia, tańczę, stepuję, pocę się i jestem bardzo zadowolona, bo endorfiny to dobra rzecz.

Od ostatniego wpisu minęło 4 lata. Nieźle. Co się zmieniło?

Skończyłam studia, jedne, drugie, podyplomówkę. Awansowałam. Zdrowie mojego M się ustabilizowało (odpukać), adoptowaliśmy psa ze schroniska, wyremontowaliśmy mieszkanie, kupiliśmy nowe auto. Trochę tego było, a ja w tym czasie nie zauważyłam, że tyję...

Teraz tylko (tylko...) wygrać z tarczycą.

Zjedzone dzisiaj:

-kawałek pieczonego uda z kurczaka, banan, kawa z mlekiem z ob. wart. laktozy, litr parzonej mięty z jabłkiem.

  • sylwiachac

    sylwiachac

    31 marca 2015, 10:19

    Powodzenia ! Tarczyca to nie zarty, ale da sie z niaxwygrac :-) trzymam kciuki ! I gratuluje awansu !