Obfotografowałam się wczoraj w "desusach" i ujrzałam cały OGROM tragedii...
Bo jestem ogromna. Koniec. Kropka. Wielka, zwalista baba.
Ja pierniczę.... ale wstyd :( Wiem przecież i wiedziałam wcześniej, że jestem
gruba, wiem w jakim rozmiarze mam ubrania... A jednak dopiero teraz uderzył
mnie ten widok. Sprał do bóli, rzec można....
Życia mi braknie, żeby zdążyć to zgubić... Żeby choć jeszcze ten proces ruszył!
Żeby zaczęło się to spalanie sadła. Żeby wreszcie.. Nie nastraja mnie to optymistycznie :(
Ajm fet.
karlsdatter
27 kwietnia 2013, 11:04to za miesiąc nastepna sesja z pięcioma kilogramami mniej i tak miesiąc w miesiąc i będziesz laska. trzymam kciuki