Wielkimi krokami zbilzam sie do liczby 20. Od pol roku nie udalo mi sie tyle wytrwac w jakims postanowierniu (ani dietowym, ani cwiczeniowym, ani samorozwojowym). Wiem, slaba wola...
Spadki nie takie szybkie jak na dukanie, ale jestem zadowolona. Drugie tyle i bedzie cakiem dobrze, a potem jeszcze troche i bedzie super.
Wczorajsze spagetti rzadzilo, choc zwykle to odwrocilabym proporcje makaronu i sosu, ale pol szklanki produktow skrobiowych to pol szklanki.
Dzis znow 2 godziny silowni. Moje rece zaczynaja powoli wygladac jak rece. Wcisnelam sie nawet wczoraj w moj zakiet z Promodu, rozmiar 34, ktory do tej pory (w tym roku znaczy sie) nieprzyjemnie wpijal mi sie w ramiona, zostawiajac urocze czerwone pregi... Wczoraj nie pocwiczylam za bardzo. W sobote jedziemy na wycieczke, to bedzie duzo chodzenia, a w niedziele troche pocwicze, a potem plaza, to sie w jakas pilke pogra, czy ine paletki. Panowie chca nurkowac, ale mnie to nie kreci. Poza tym woda jest jeszcze mega zimna.
Menu na dzis:
1. platki z mlekiem
2. jablko
3. salatka capresi z kurczakiem
4. jogurt grecki
5. nie wiem. Bedziemy w domu pozno. Mozemy juz nawet nie zdazyc do sklepu. Chyba, ze zachaczymy o kerfura. MaM zamrozonego kurczaka, kawalek wolowiny, troche serow i salate, ktora koniecznie musi dzis wyjsc, ale M. jako porzadny chrzescijanin nie zje mi dzis miesa. Moze ja sobie zrobie zawijasa z wolowinki z resztka fety, co mam ja w lodowce i salatke z pomidorem (chyba, ze uda mi sie dokupic jakies warzywa), a jemu usmaze rybke w panierce i ryz ugotuje. Bedzie postnie ;).
6. kostka czekolady
ewej1993
14 czerwca 2013, 10:03super
ewej1993
14 czerwca 2013, 10:00och woda, może i zimna, ale to fantastyczna sprawa :)