Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Niemieckie grzeszki ;)


Ojj się pogrzeszyło. Wczoraj pojechałam z moim T. w trasę. Trzeci dzień w tym tygodniu musiał jechać do Niemiec więc pojechałam z nim żeby spędzić razem więcej czasu. Lubię tam jeździć bo można zobaczyć ciekawe rzeczy i piękne widoki. 

Uwielbiam ich drogi, tunele, wiadukty i różnorodne rozwiązania technologiczne. Kraj podoba mi się absolutnie w każdym calu. Najgorzej jest z językiem bo ciężko mi się z nim osłuchać pomimo, że posługuję się nim dość biegle. 

Jeśli chodzi o jedzonko. Cały dzień były kanapki ale nie takie zwykłe i pospolite. Kupiłam nam razowe bułęczki z ziarnami. Upiekłam pierś z kurczaka w pikantnej papryce, ugotowałam jajeczka i kupiłam masę warzyw. Jedynym grzechem był sos słodko-kwaśny z Lidla. Wprost uwielbiam go do kurczaka. Kanapki były pyszne i w miarę możliwości zdrowe.

Zapakowałam też pokrojone już pomarańcze i winogron oraz serek z ostatniego wpisu.

Bez grzeszków jednak się nie obyło. Zjadłam loda (ok.150 kcal) i wypiłam pół puszki pepsi (ok.70 kcal) no i wafelka (ok.100 kcal). I nistety nie ćwiczylam bo od 2 w nocy do 19 byłam non stop w busie. Pupa mi się spłaszczy chyba od tego siedzenia. Dzisiaj nadrobię. Jak tylko Pan skończy montować mi domofon biorę się za Mel B. a później lecę na zakupy.

Kilka widoczków dla Was:

Miłego dnia ;***