Znalazłam już przyczynę moich ostatnich trudności w biegu i bólu mięśni. Głupio się przyznać ale to zasługa byle jakiej rozgrzewki. Zdałam sobie z tego sprawę jak obejrzałam ten filmik:
Tego błędu już nigdy nie powtórzę. Wczoraj była regeneracja (chociaż i tak pochodziłam trochę 9,4 km 539 kcal) dzisiaj bieg i nawet T. chce do mnie dołączyć. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo od rana okropnie pada. Może choć ciut przestanie.
Nie ukrywam, że bardzo chciałabym zobaczyć jakiekolwiek efekty, bo ten tydzień jest dla mnie przełomowy. Dawno nie robiłam dla siebie tak wiele ;)
Menu:
śniadanie: zapiekanka z brązowego ryżu, jabłek, rodzynek i piany z białek, jogurt naturalny
II śniadanie: 250 g ugotowanego makaronu z jajkiem i przyprawami
obiad: domowa pizza z sosem czosnkowym (na bazie jogurtu)
podwieczorek: kawałek ciasta u Babci i banan
kolacja: 2 kromeczki chleba słowiańskiego z naturalnym serkiem i szczypiorkiem
Mam dziś totalne "niechcestwo". Mam jednak nadzieję, że wyjdzie ciut słonka i zrobi mi się lepiej.
Miłego dnia ;)
iness7776
14 marca 2015, 10:36Biegam od 4 tygodni i widzę różnicę w udach i łydkach są przede wszystkim twardsze. Cellulit jest mniejszy. Kilka kg spadło ;) także efekty są. Ważna jest systematyczność. Dziś też planuję trening tylko niech przestanie padać.
Caandyy
14 marca 2015, 10:45Ja też biegam od 4 tygodni. Fakt, że dwa tygodnie biegałam tylko 2 razy w tygodniu. Sama widzę jakieś tam efekty (brzuch lekko spadł) ale najważniejsze, że przynosi mi to frajdę :) To też jakiś efekt.