Spałam niespecjalnie, raz pod kocem, raz pod kołdrą, nogi niespokojne, burza w tle. Rano miałam pomysł aby olać chirurga, ale mój zdrowy rozsądek zwyciężył. Sama nie lubię być wystawiana do wiatru, innym też nie będę czynić . W przychodni poszło raz, dwa , wyników badania jeszcze nie ma, bo to sezon urlopowy. Potem zakupy na hali, znów 3 kg pomidorów do przeróbki . Chwilka przy drugiej kawie i wymarsz nad morze. Zwyczajowe 5 km zrobione, a zatem popołudnie dla nas. Przed obiadem zrobiłam biszkopt ze śliwkami, biszkopt to najprostsze ciasto świata, a jakie pyszne! Na obiad dziś gulasz, kapusta kiszona. Znów mam wzdęcia po chlebie żytnim na zakwasie. Jadłam wczoraj na kolację, jeszcze dziś go czuję. Dołozyłam sobie poza tym owsianką, jedzona po raz kolejny na śniadanie. Wyprałam wszystkie letnie buty, czyli przyszykowań c.d. Rano było dosyc chłodno, to juz naprawdę bliski koniec wakacji.
Magdalena762013
21 sierpnia 2017, 20:00Rozumiem, ze niebawem czeka Cie wypad jeszcze łapiący ostatnie promienie słońca? Dzień chyba możesz uznać za udany!
Campanulla
21 sierpnia 2017, 20:23Tak , teraz jeszcze nad jezioro, a we wrześniu do Wenecji,
Magdalena762013
21 sierpnia 2017, 21:46A widzisz - nad jeziorem właśnie jestem, a w Wenecji byłam niedawno! Był taki tłum i upał, ze trzeba sie nastawić po prostu pozytywnie! Jednak my byliśmy w sierpniu.
zlotonaniebie
21 sierpnia 2017, 18:22Ja musiałam całkowicie zrezygnować z owsianki, z chleba prawie też, ot, kromeczka raz na tydzień. Ogólnie węgle mi nie służą, jem ich mało, choć nie powiem, że wcale, ale się bardzo ograniczam. Na obiad mięso lub ryba z surówką, a śniadanie bez pieczywa.
Campanulla
21 sierpnia 2017, 20:23Oj, chyba muszę też odstawic.