Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 298563
Komentarzy: 6984
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2025 , Komentarze (2)

I znów na bulwar, morze zobaczyć, powdychać trochę jodu, póki jest. Zawsze rozmawiamy idąc. Opowiadamy sobie sny, przypominamy wspólne podróże, porównujemy spostrzeżenia. To bardzo przyjemne,bo często wybuchamy śmiechem, przekomarzamy się słownie. Razem jesteśmy od pół wieku, w tym roku 48 rocznica ślubu. Kawał życia za nami. Pożegnaliśmy  sporo  osób , powitaliśmy nie mało. Kłócimy się o pierdółki, przy sprawach poważnych ustalamy priorytety. To wielka nagroda tak trafić, prawda? I dziś znów 5 km. 7000 kroków,  80 minut w ruchu. Na obiad zrobiłam kurczaka w sosie slodko-kwasnym, ryż i surówkę z pekińskiej. Od 2 tygodni nie jadam wędlin. Zrobiłam pasztet i to mnie/nas zadowala. Czytam "Orient"Macieja Siembiedy, bawię się doskonale.  Popoludnie przy herbacie lub kawie, wieczory przy muzyce i świecach . Możemy milczeć długo zajęci swoim światem. Wczoraj czytałam wywiad z Aneta Kreglicka, mówiła o pielęgnowaniu ciała , twarzy. Bliskie są mi jej zwyczaje, duża uwaga poświęcona twarzy, nawyki chodzenia spać o 22, wczesne wstawanie. To daje niesamowitą satysfakcję, gdy świat budzi się na twoich oczach. Gdy mieliśmy domek letni uwielbiałam latem patrzeć na wschód słońca , słuchać budzących się ptaków i ich coraz donośniejszych głosów. Nasz pies wychodził z domku o szarej godzinie, stawał na drodze i wąchał świat , z jednej strony, z drugiej strony, powoli i dogłębnie . Cudnie było go obserwować.

1 kwietnia 2025 , Skomentuj

Już kwiecień. Szkoda, że trochę chłodny. Wprawdzie w południe jest znośnie, ale rano w Gdyni były 4 stopnie. Wyszliśmy na spacer o 10, było słonecznie, niestety chłodny wiatr. W Bałtyku woda czyściutka, przynajmniej u nas. Piasek widać, kamienie, szkoda, że woda zimna. Chociaż prawdę mówiąc nie kąpałam się w Bałtyku od lat, zawsze jakieś przeszkody zdrowotne. Coraz sprawniej pokonujemy nasza trasę, myślę tu oczywiście o mężu. Idzie nam szybciej, bez licznych przystanków. W drodze powrotnej jak zwykle zakupy, brakowało mi kilka produktów do obiadu. Dziś rosół tylko do picia a potem tagliatelle z fenkulem, papryczką chilli i pomidorkami koktajlowymi. Do tego sałata rzymska z ogórkiem zielonym marynowanym w occie ryżowym, z mandarynkami i sosem jogurtowo-musztardowym. Jak zawsze u mnie, pasta znika w całości, a dziś był makaron razowy. Jutro mąż jedzie zmienić opony na letnie a tu zapowiedzi zimowej pogody. W Warszawie wystawa prac Alfonsa Mucha, widziałam kilka jego prac w muzeum w Płocku. To czysta secesja, a biżuteria stanowi cacuszka unikatowe. Kocham te epokę , kocham art deco, modernizm. Uwielbiam oglądać zdjęcia mieszkań urządzonych w takich stylach. To właśnie w Płocku widzieliśmy najwięcej eksponatów, a zachwytów nie było końca . Chciałabym pojechać na te wystawę do Warszawy, ale mamy tak przeladowany kalendarz. A, i jeszcze na niedzielę kupiłam bilety do teatru. To ostatni moment, potem już nie da rady. Lubię to zamieszanie związane z różnymi imprezami, wyjazdami, itp. Nie ma wówczas czasu na nudę i marazm.

31 marca 2025 , Komentarze (2)

Zmiana czasu spowodowała, że ok 20 jestem jak dziecko do położenia  . Ziewam, nie mogę się skupić, oczy się zamykają. Nie walczyłam specjalnie i o21:30 już byłam w łóżku. Książka na dobranoc jeszcze bardziej mnie znużyła, zasnęłam jak dziecko. Śpimy znów przy otwartym oknie, więc wtulenie się w ciepła kołdrę to rozkosz. Rano jeszcze chłodno, chwilowy brak wody w kranach, bo jakaś awaria. To opóźniło wyjście, ale zrealizowaliśmy dzienny dystans 5km. W drodze powrotnej już ciepło, trzeba się rozpinać, bo duchota. Wczoraj syn K. Przysłał zdjęcie wybudowanej trasy zjazdowej, z zaznaczeniem świateł. Wujek - dziadek musiał koniecznie zobaczyć ten rezultat wspólnych działań. Przyglądanie się cierpliwości dziecku przy budowie, omawianie świergotem zamiarów, to była bajka. Moje zapotrzebowanie na wnuki wypełniło. Dziś na obiad rosół z makaronem, reszta golabkow, ziemniaki, ogórek kiszona, galaretka cytrynowa z jogurtem i nasionami chia. Jutro muszę wykorzystać kupiony fenkul. Pogoda podobno będzie cieplejszą, może jakaś wycieczką do lasu, aby posłuchać ptaki?

30 marca 2025 , Skomentuj

Dziś byliśmy z wizytą u byłej żony chrześniaka męża. Dziewczyna ma 35 lat, dwójkę dzieci, dziewczynka 11, chłopiec 6. Sreberka żywe, bardzo elokwentne, głosiki jak dzwoneczki. Zajęte pracami ręcznymi, wycinaniem, malowaniem, stawianiem budowli nieokreślonego przeznaczenia,  dla dorosłych oczywiście. Po wyprowadzce od ojca mogli zamieszkać z rodzicami, ale K. chciała być samodzielna, nie zmieniać środowiska dzieci, szkoły i przedszkola co jest bardzo rozsądne. Mieszkają w wynajmowanym , przepięknym mieszkaniu w przedwojennej kamienicy. Czynsz to 2500zl za 80m lokal. Wysokie pomieszczenia, pełne światła, pokoje w amfiladzie, przedwojenny parkiet, pomieszczenie gospodarcze, szerokie dwa przedpokoje, po prostu cudo. Lokal był opuszczony przez 2 lata, wymagał sporo pracy aby przywrócić mu funkcjonalność, bo to gaz i elektryka do doprowadzenia i zmiany, cyklinowanie, przeróbki, malowanie itd. Z pomocą ojca i braci K. dokonała cudu, ale chce zrobić więcej , ma możliwość mieszkania tam długo. Były mąż i ojciec dzieci nie pomógł , bo i po co, prawda? Jestem pełna podziwu dla tej młodej kobiety, łączącej pracę zawodowa z wychowaniem, z radzeniem sobie ze sprawami rozłożonymi w zdrowym związku na dwie osoby. Ogromnie doceniam te troskę o zdrowie dzieci, bo wyrwanie ich z domu alkoholika to sztuka dla niejednej osoby. K. z radością oznajmiła, że skończyła terapię trwająca 2 lata, to także było pokłosie chorego związku. I jestem pewna, że K. da sobie radę w życiu, będzie spełniać swoje plany i marzenia,nie krzywdząc po drodze nikogo. A nasza dzisiejsza rozmowa to także zachwyt nad modernizmem gdyńskim , mieszkaniami z pomysłem, ich rozwiązaniami architektonicznymi. To był bardzo miły dzień . 

29 marca 2025 , Komentarze (5)

Pogoda lekko chłodniejsza od wczorajszej, ale i tak bardzo przyjemna. 6km i 8000 kroków. Bulwar, chwilka na ławce podziwiając morze, lody w Marioli. Poczułam wiosnę, zreszta nie tylko ja, bo sporo ludzi na bulwarze. Aktywność sportowo-rekreacyjna nadal w modzie. A ta wiosna objawiła się także w dzisiejszym obiedzie. Ziemniaki z koperkiem, szparagi zielone, jajko sądzone, kefir. Boski smak! Zakłócona sobota smrodem, który unosi się blisko nas. To śruta i biomasa tak dają czadu. Fuj! Na szczęście tylko z jednej strony, w pokoju dziennym spokój. A'propos spokoju, to nie miałam go po obejrzeniu wczoraj w TVP Kultura filmu Aida. To oparta na faktach historia Bosniakow z Srebrenicy, zamordowanych przez Serbów przy absolutnej bezczynności Holendrów, którzy  patrolowali i zarzadzali strefą pokoju z ramienia ONZ. Film wstrząsający wobec bezsilnosci tych ludzi, bezradności wojsk ONZ, brutalności morderców. A gdy rano przeczytalam o zakusach USA wobec Ukrainy, o zachowaniu Vanca na Grenlandii, pomyślałam o sklepie sportowym tuż za rogiem. To lokal dla sportów wyczynowych, spodobała mi się stojąca na wystawie maszynka spirytusowa(chyba) do podgrzewania i cudnej urody garnuszek w komplecie. Bardzo praktyczne w czasie zawieruchy dziejowej. A Putin ma przecież sprzymierzeńca w osobie Trampa, łatwo mu będzie atakować. Wracając do rzeczywistości, nadal nie widać szczypiorku w donicy. Może aktualne słońce przyspieszy wegetacji?

28 marca 2025 , Komentarze (8)

Wczoraj skierowanie, dziś kwalifikacja. Wręczając p.ginekolog skierowanie mówiłam, że jeszcze ciepłe 🙂. Natomiast pytanie czy jeszcze miesiączkuję rzuciło mnie na kolana. Pani doktor, ale ja mam 70 lat! Pani? No tak, za 2 miesiące mam urodziny. Ależ dałabym Pani najwyżej 60, i wcale nie wazelinuje. To miłe Pani doktor, to geny, ale także moje wysiłki. Taka to była rozmowa. Było mi fajnie, tak po prostu fajnie. Zabieg będzie 26 czerwca, to się teraz nazy2a ginekologia jednodniowa. A ponieważ już to przechodziłam, wiem jak to jeść. Ze szpitala p9jechalismy na cmentarz oksywski, urodziny mojej rodzicielki. Przy okazji sprzatnelam nagrobek, stwierdziłam, że komuś spodobały się kwiaty sztuczne z wazonu, bo zniknęły. Po cmentarzu do galerii Szperk po zakupy. To także dla dzieci chrześniaka męża, bo spotkamy się w niedziele na obiedzie. Obiad będzie u matki dzieci, bo rodzice rozwiedzeni z powodu alkoholu. Kupiliśmy dla pudełka puzzli, jakieś indywidualne drobiazgi jutro he słodyczy. Te wręczę ich mamie, to ona będzie dysponować. A po zakupach pojechaliśmy do Rewy. Pogoda dziś cudna, ciepło, bez wiatru, sporo chętnych na wygrzewanie się na plaży. Spacer w stronę cypla, obiad w pobliskim barze, mąż dorsz , ja halibut. Widać, że miejscowość przygotowuje się do sezonu, słychać wiercenia, cięcia, malowanki, mycie. Takie miasteczka zarabiają w sezonie na cały rok, nic dziwnego, że zaczynają sezon coraz wcześniej. Jutro podobno pogoda będzie mocno zmieszana , w niedzielę już gorsza. Tak więc czas na mycie okien jeszcze nie nadszedł. 

27 marca 2025 , Komentarze (9)

Wizyta u ginekologa, uff, nie lubię. Niestety znów polip i na dodatek endometrium do łyżeczkowania. Jutro będę w szpitalu, kwalifikacja i potem zabieg. Na szczęście to jednodniowa ginekologia, tak to teraz nazywają. Zastanawiam się, jak długo jeszcze będę musiała tak wizytować. Nie znam kobiety, która ginekologa kocha, no chyba że to mąż albo partner miłosny🙃 . Wyszłam do lekarza, zimno aż mnie zatkało. Akurat była bardzo gesta mgła nad miastem, to ona była powodem . Dłonie mi zmarzły a nie miałam rękawiczek. Jutro data urodzin mojej mamy. Odwiedzimy cmentarz po wizycie w szpitalu. Miałaby  92 lata,niedługo 5 rocznica jej śmierci. Dziś obiad gotowy, bo powtórka z wczoraj, poszło więc szybko. Mam szparagi, zrobię je na sobotę i na niedziele do pieczonego kurczaka. A jutro będzie pizza gdzieś na mieście. Czytam teraz książki lżejsze, inne niż kryminały. Lżejsze, to nieporozumienie, bo o II w.s. w Warszawie, o losach młodej kobiety kształcącej się na pielęgniarkę. Gdy przeczytalam dziś, że UE mocno namawia na robienie zapasów przetrwania na 72 godziny, to zrobiło mj się smutno, że być może znów będziemy uwikłani w "ciekaw czasy". Zawirowania pogodowe powodują ból biodra, dziś na badaniu było kiepsko. Marzę o ciepełku, lżejszym ubraniu, o wyjściu z domu bez przygotowań, ot w 5 minut. 

25 marca 2025 , Komentarze (5)

Ależ pogoda! Za ciepło mi było w lekkim plaszczu, musiała się rozpiąć aby było lżej. zieleń wyraźnie przygotowana na wiosnę,teraz się chmury , oby padało. taki wiosenna deszcz to raj dla natury. Spacer trasą ta sama od lat, dziś wyszło 6,5km, bo skręcaliśmy na boki po zakupy, do apteki itp. Wyszło 8400 kroków. Martwię się tylko, że mąż nabrał nawyku złego stawiana nogi , tej operowanej w tym roku. Oby w Jantarze to wszystko wyprostowano. Kupiłam włoska kapustę, gołąbki już w garnku , na gazie. Jest jeszcze zupa warzywna z różności, wykorzystałam także własne kostki bulionowe. A dziś była kasza gryczana z pieczarkami, boczkiem i dymka , zapiekana z serem Bursztyn. Do tego surówka z pekinki i kefir. Jako dziecko i starsze dziecko jadałam obiady w barze mlecznym. Tam często w jadłospisie była kaszą gryczana ze skwarkami, ale wówczas do głowy mi nie przyszło, aby coś takiego zjeść . Dziś zachwycam się tym daniem. To kwestia dojrzałości smakowej, rozwiniętego zmysłu i kubków . Moje biodro boli w nocy najbardziej, mniej gdy wstaję z fotela, gdy chodzę nie boli wcale. Mam kłopoty z założeniem obuwia, zawiązaniem butów , cierpię przy schylaniu się. Gdyby ktoś mi zagwarantował, że ta przypadłość pozostanie na zawsze w takim stanie, przestałabym mówić o operacji. Leków p-bolowych nie biorę , smaruje tylko maścią i jest ok. Jeszcze przydałaby się rehabilitacja 2x w roku i byłabym szczęśliwa. niestety , organizm się starzeje, konsekwencje tego muszą być. Wizyta w bibliotece, odstawiłam narazie kryminały, znów mam przesyt. pożyczyłam książki babskie, miłe czytadła, odpocznę przy nich. 

24 marca 2025 , Skomentuj

Wczoraj upieczone ciasto dziś jest wspaniałe! Będę powtarzać, bo proste i smaczne. Mąż zachwycony, lubi takie wilgotne wypieki. Dziś ciepłej niż wczoraj, to i spacer był całkiem, całkiem. Bulwar cały tym razem, co po raz pierwszy po operacji. Dwa przystanki takie na wodę, na przyglądanie się łabędziom, wodzie, horyzontowi. W Parku Centralnym cebulice się niebieszcza, żonkile za chwilę rozkwitną, cudnie jest. Znów 5km i 7700 kroków. W drodze powrotnej odebrałam zamówione buty sportowe, mąż zażyczył sobie takie meskie. Zamówiłam. Po powrocie rosół z makaronem, a potem zabrałam się za pasztet. Wątróbka kupiona z rana, wszystko zemlone, tymi recami wymieszane. Właśnie wyłączyłam piekarnik, jeszcze chwilkę tam posiedzi, nabierze kolorów. To zamiast wędliny do chleba, bo te że sklepu to koszmar. Na obiad tradycyjne kotlety z polędwiczki indyczej, młodą kapusta I ziemniaki z koperkiem. Do popicia kefir i sok pomidorowy. Tradycja mocno się trzyma. Na spacerze wspominaliśmy ostatnie 7 lat, bo podobno co tyle los człowieka się odmienia. 2018r.-zalanie mieszkania, totalna katastrofa, życie w wilgoci cały czerwiec do września, opieka nad rodzicami coraz czesciej. 2019- śmierć ojca, początek awantur z bratem, gdy się dowiedział, że mama wszystko dziedziczy. Pogrzeb, sprawy grobu, banków, telefonii, itd. W grudniu, na tydzień przed świętami mąż łamie V palec śródstopia. Mama coraz bardziej potrzebuje pomocy, wszystko spada na mnie. 2020 -  mama 2x w szpitalu, lapie sepse,umiera mama, jest pandemia, dalsze awantury spadkowe, bo brat chce wszystko. 2021- sprzedaż mieszkania po rodzicach, darowizna dla Panicza na zakup większego w Poznaniu, wyposażanie.  2022 - sanatorium, pobyt skrócony bo oboje złapaliśmy Covid. We wrześniu totalny remont łazienki, wyjazd poza Gdynię, tulanie się przez 4 tygodnie. 2023 pierwszy pobyt męża w szpitalu, powrót po 5 dniach, bo robot coś nie styka. 2024- drugi pobyt męża w szpitalu, operacja, rehabilitacja. 2025- drugie kolano operowane. To chyba wystarczy i mam nadzieję, że długi czas będzie spokojnie. Wprawdzie politycznie sytuacja jest niepewna, ale jestem mimo wszystko optymistka, z niewielka doza pesymizmu. 

23 marca 2025 , Komentarze (4)

Dziś w domu, aby nadgonić trochę gotowanie i inne tego rodzaju czynności. Lubię tak zanurzyć się w pracach kuchennych, gdy wszystko mam przygotowane i idzie mi szybko i smakowicie. Dziś upieklam ciasto marchewkowe, mąż  , lasuch  , nie może się doczekać aż wystygnie. Na obiad dziś mam tradycyjny rosół niedzielny, tym razem z dodatkiem goleni wołowej oprócz mięsa drobiowego. Poza tym pieczeń ( jednak) cielęca, młodą kapustę duszona, deser z mango , jogurtu i nasion chia. Wszystko się udało, smakuje i pachnie znakomicie. Chwalę się? Oczywiście, czemu nie, skoro mogę? Pogoda za oknem to słońce, błękit nieba i chłodny wiatr. Wczoraj oboje poszliśmy do łóżka po 21. To chyba dawka powietrza tak zrobiła. Spałam do 7, bez niezdrowych przerw, tylko ta na lekarstwa. Szczypiorek coś nie chce rosnąć na balkonie, daje mu jeszcze tydzień aby zaczął wypuszczać. Na podwórku pojawiły się szpaki, których tu nie było. Jest tu dużo drzew i krzewów, mają gdzie gniazdować. Dziś myślałam o tym, że znów mało dzieci widuje. Te starsze już się nie spotykają na podwórku, mlodzi ludzie mają teraz psy, nie dzieci. Znów jakiś głupek wystawił opony przy śmietniku, będą stać kilka miesięcy, za ich zabranie zapłacą wszyscy.