Jutro skoro świt wstajemy , pociąg mamy o 6:24. Dziś spędzam dzień w domu, czyszcząc lodówkę, szafki z żywności . Zaplanowane wszystko jest na 100%. Jeszcze ugotowałam zupę krem z marchwi i kalarepy oraz 1 ziemniaka i garści oregano. W lodówce zero warzyw , cieszę się, bo nie lubię wyrzucania. Najpierw kupuje się, narzekając, że takie drogie, a potem do kosza. Bzdura! Do zupy dodałam trochę Fety i gałkę muszkatołową. Wyszła pyszna, zjedliśmy po miseczce, reszta zamrożona, będzie po powrocie jak znalazł. Niestety w Krakowie zapowiadane są upały i burze z ulewami. Mimo wszystko jakoś przetrwamy, bo Kraków uwielbiam i tyle. Zabieram tylko letnie ubrania, małą walizkę i tak będzie ok. Dziś ostatni dzień Euro 2020, mąż będzie oglądał, ja poczytam Tym razem kolejna saga. Autorką jest Edyta Świętek tytuł sagi to Spacer Aleją Róż, opowieść o czasach powstawania, budowania i krzepnięcia Nowej Huty, o realiach PRL-u, o zmianach w obyczajach na przestrzeni lat. Takie seriale książkowe sa mi bliższe niż te z tv. Z Portugalii nieciekawe wieści w sprawie Covid, teraz już napewno nie ma co się tam wybierać. Dzięki lawendzie na balkonie nie mam much w domu. Podobno one nie znoszą zapachu lawendy, wybrałam więc dobrze. Rano potraktowałam swoje ciało olejkiem awokadowym, lubię takie rytuały łazienkowe, czuję wtedy, że rozpieszczam swoje ciało. Na Vitalii cisza, spokój, tylko nieliczni aktywni. Cóż, wakacje maja swoje prawa. Ja także zostawiam Was na tydzień, dam znać po powrocie.