Dzień za dniem mija, dziś upał był ( huraaa) nieziemski. O 9 rano było w cieniu 27 stopni. Uciekaliśmy z bulwaru, bo tam patelnia. W domu od razu prysznic, człowiek lepi się od potu jak górnik po nocce na przodku. Aktualny stan temperatury, to 21 , i to mi odpowiada. Kwiaty piją deszcz na balkonie, ja czuję komfort. Dziś zaliczyłam panią podolog, która zrobiła mi doskonały pedicure. To przed wyjazdem, aby moje stópki miały odporność. Z rana ćwiczyłam, rozciągałam moje mięśnie górne i dolne, leżałam na akumacie, czyli część dnia dla ciała była. Na obiad rosół z makaronem i mięso indycze gotowane. Nie chce się jeść w taką pogodę. Nabyłam kolejną sukienkę letnia. Jest bardzo wdzięczna, w drobny rzucik, a leży jak marzenie. Wczorajszy mecz Włochy - Hiszpania był podobno wspaniały, tak ocenił mąż, ciesząc się z wygranej Itaniano vero. Dziś urodziny miesiąca, na hali widziałam kurki, można wybrać się do lasu, nawet dla samego chodzenia. Nadal potrzebuję wody jak kania wiadomo czego. Prawie 3 butelki dziennie wypijam, organizm przyswaja, a ciało fajnie wygląda. Jutro będę szykować rzeczy do Krakowa. Najważniejsze są buty, potem dobry humor i optymizm. Zbliża się pora moich lekarstw, żegnam się zatem, do następnego razu. Pozdrawiam was, obojętnie gdzie jesteście.
Laurka1980
7 lipca 2021, 21:30Pozdrawiam z Władysławowa :) mam dużo do napisania, nadrobie, jak wrócę do domu :)
Marynia1958
7 lipca 2021, 18:20Pozdrawiam również serdecznie
Gacaz
7 lipca 2021, 17:31Ja właśnie wróciłam z Hiszpanii i stwierdzam, że w Polsce upału nie ma i nigdy nie było. Podróże uczą.