wspomnienie o teściowej. Z tej okazji na jutro mam zupę ziemniaczaną krem, okraszoną podsmażoną cebulka i kawałkami kiełbaski. Podam posypane koperkiem. Udało mi się odtworzyć smak zapamiętany. Poza tym upiekłam perliczkę, uprzednio włożyłam pod jej skórę masło wymieszane z pietruszka zieloną, teraz w domu pachnie obłędnie, a ja mam pewność, że mięso będzie soczyste. Wczoraj był przepiękny dzień, słoneczny, pełen optymizmu i taki radosny przez to. Długi spacer nad morzem, wdychaliśmy mocno bez maseczek, czyszcząc płuca. Pomimo beznadziejnej nocy ( nie spałam do 30:30), nie byłam zmęczona , a raczej pełna werwy i optymizmu. Cóż, dziś także byliśmy nad morzem, gratulując sobie, że wychodzimy wcześnie, bo pada od jakiegoś czasu i zrobiło się ciemno. Zaplanowana wizyta w Gdańsku lub w Sopocie odłożona do czasu poprawy. Wczoraj przydźwigałam z biblioteki 9 książek, więc taki deszczowy weekend nie jest mi straszny. Jeszcze tylko dobra herbata, zapalona świeczka, i żyć nie umierać. Kupiłam dziś w Empiku Gazzetta Italia, wydanie grudzień- styczeń, aby poczytać sobie w języku Petrarki i innych. Jego melodia urzeka mnie od lat i właściwie nie ma dla mnie znaczenia, co tam Włosi mówią, byleby mówili😉. Pisowski harmonogram szczepień runął jak domek z kart. Tak ogromnie żal mi ludzi stojących od nocy pod punktami szczepień, upodlonych przez rząd, który nie potrafi korzystać z rozwiązań sprawdzonych, tylko wszystko chce centralnie. Przypominam sobie rodziców, którzy z internetem nie mieli nic wspólnego, smartfony były dla nich niezrozumiałe, a stacjonarny telefon często nie odbierany z powodu wad słuchu. Blisko nas mieszka pan w wieku 92 lat, na szczęście ma bliskich, którzy potrafią się nim zająć. A ci samotni? Ci bez możliwości wyjścia?