Pogoda zniechęcająca, ale nie nas, wytrawnych marszowiczów! Poszliśmy nad morze, ludzi prawie 0, zacinał śnieg z deszczem, zimno, mokro. Szliśmy jak motorki, 5 km. w niespełna 40 minut, rozgrzani i zadowoleni ze zwycięstwa nad lenistwem. Niestety, kto nie lubi listopada, ma dziś prawdziwe powody. Ja do takich osób należę, ale się nie poddaję. Na obiad dziś zrobię zupę ziemniaczano-porową , krem oczywiście, z krakersami z szynki szwarcwaldzkiej. Na II danie pieczone uda kurze i brokuł gotowany na parze. Za chwilkę wychodzę na latino solo, czyli będę ćwiczyć czaczę, salsę, bachiatę, itp. Z pewnością rozgrzeją takie rytmy największego smutasa. A po południu i wieczorem oddam się samym przyjemnościom, czyli lekturze, muzyce, i marzeniom o wykonywaniu zmiany starej witrynki na stolik kawowy..
Magdalena762013
22 listopada 2017, 15:30Dzięki za najnowsze wiesci nadmorskie. Gratuluje przełamywania sie ze spacerami mimo listopada! A zupa ziemniaczano-porowa? Ma po prostu przewagę tych warzyw w sobie? A jak film?
Campanulla
22 listopada 2017, 19:41A przeczytaj.