Goście opuścili nas dziś ok. 2 w nocy. Taki przedsmak sylwestra, ale to nie jest moja ulubiona form spędzania czasu, chociaż było bardzo miło. Po prostu muszę , muszę i już, posprzątać przed zaśnięciem, tak więc kładłam się do łóżka po 4. Czyli cały dzień do tyłu, bo nijak nie mogę się odnaleźć. Z ważnych informacji - było bardzo miło, dużo śmiechu, humory i apetyty dopisały. Obdarowana zostałam dodatkowymi książkami, co już całkowicie rekompensuje nieprzespaną noc. Były też rozmowy poważne, które co jakiś czas, po określonej dawce alkoholu, staja się motywem przewodnim. Panicz z rana pojechał do siebie, a ja zajęłam się pudełkowaniem, czyli zabezpieczaniem pozostałej żywności . Odnośnie wagi, z ręka na sercu, nie pilnowałam. Starałam się jedynie spożywać to, co mi jak najmniej szkodzi. Dziś przy śniadaniu zatęskniłam za owsianka , za twarogiem , i obiecałam wprowadzić je w real już wieczorem.
Gacaz
27 grudnia 2017, 20:19Ja też tak mam, że zawsze sprzątam po gościach zanim pójdę spać, niezależnie od pory i ilości wypitego alkoholu. Mąż się dziwi, jak dałam radę umyć, wypolerować i schować delikatne szkło. Nigdy też nie poszłam spać bez mycia, demakijażu i wyjęcia soczewek. Odpowiadam, że pić trzeba umieć. Pozdrawiam
Campanulla
28 grudnia 2017, 09:32To witaj w klubie.