Z taką pewną nieśmiałością, ale wreszcie podejdę do nocowania na działce. Wprawdzie noce jeszcze bardzo zimne, ale trzeba kiedyś zacząć. Kominek pozwoli przetrwać, jakoś będzie. Dziś w związku z tym przygotowania, bo to człowiek na parę dni zabiera ze sobą jak na tydzień. Żarełko obiadowe mam, a reszta to już pryszcz. Najwięcej jest rzeczy, które już tam zostaną, tj. mąka, olej, przyprawy, jakieś serwety, bieżniki, herbaty, itd. Taki domek pobytowy, to jak drugie gospodarstwo, bo szczoteczki do zębów tu i tam, kosmetyki także, płyny, nawet młynek do pieprzu. Nazbierało się, ale gdy jestem tak zaopatrzona, czuję się pewniej. Mąż z rana pojechał do rodziców zawiózł im gołąbki, zostały przyjęte bez entuzjazmu?! Cóż, tak mam . Potem spacer nad morze, bo dawno nie byliśmy. Wykonaliśmy ponad 11.000 kroków, 7 km wyszło. Po drodze brakujące zakupy. Na obiad dziś łosoś pieczony, do tego szpinak z czosnkiem, maślanka. Na deser biszkopt domowy. Na chwilkę wpadła kuzynka, przerwała pakowanie, porozmawiałyśmy o nowinach w rodzinie. Mąż zapakował paletę do samochodu, udało się bez problemu, będzie fajna drewutnia. Jeżeli pogoda pozwoli, zostaniemy do wtorku. Chcę wreszcie poczuć tę wiosnę, zapatrzyć się na zielone łąki, przejść trasa kijkową, przejechać trasę rowerową , podrzemać w słońcu na tarasie, poczytać w łóżku rano, popatrzeć na ogień w kominku. To za dużo?
mania131949
5 maja 2018, 05:42Fajna majówka Ci się zapowiada! :-)))
WielkaPanda
4 maja 2018, 18:50Oj, ja też już sobie obiecuję że wreszcie odpoczne! Sprzątałam jak opętana w sumie przez trzy dni. Ostatnio taki power miałam przed Wielkanocą. Ale jest już sterylnie tak jak lubię:) Można odetchnąć!