Rano wizyta u pani notariusz. Blisko domu, znów doceniam zalety mieszkania w samym centrum miasta.. Rozmowa rzeczowa, wszystko jest tak, jak myślałam. Potem zakupy te najbardziej niezbędne, II śniadanie i wyjazd do rodziców. Staruszkowie zadowoleni, mama szczęśliwa, że odejdzie jej obowiązek obiadowy. Smakowało, a jakże, zjedli z apetytem, ciasto drożdżowe zostawili sobie na później, do herbaty. Po powrocie namówiłam męża na spacer nad morze, póki pogoda dopisuje. Przy okazji zjadłam 3 wielgachne placki ziemniaczane , tak mi zapachniały, że nie potrafiłam się oprzeć pokusie. To moja słaba silna wola daje o sobie znać. Lekkie ochłodzenie sprzyja egzystencji. Wspominaliśmy dziś , z jakim uwielbieniem zwiedzamy jesienny Gdańsk, Sopot, Hel. Już namówiliśmy się na podróż pociągiem np. do Kuźnicy, wędrówkę z kijkami do Helu i powrót także pociągiem. Sama trasa kolejowa wzdłuż morza to wspaniałe widoki. A jesienią lub wiosną, gdy mniej liści, więcej widać. Jutro musimy załatwić kila spraw urzędowych, zabrać z działki rowery, pozostałe rzeczy , które zostaną z nami. Przy okazji chcę wymienić kupione zasłony na inny kolor, wybrać nowy blat do kuchni, szafki do łazienki. Uff mamy na to 6 godzin, bo tyle będzie trwać ozonowanie.
luckaaa
20 sierpnia 2018, 21:01czyli mieszkanko bedzie odswiezone tez . Mniej obowiazkow dzialkowych i same przyjemnosci w najblizszej przyszlosci . Super.
Campanulla
21 sierpnia 2018, 18:03Po totalnym zalaniu nie ma wyjścia, trzeba totalnie "odświeżyć".
Marynia1958
20 sierpnia 2018, 20:33fajnie musi być nad morzem jesienią...bez tłumów...w barwach jesiennych...ściskam...
Campanulla
21 sierpnia 2018, 18:03Oj tak, uwielbiam cały rok, ale jesień i wiosna to jest cud, miód!