Dziś o 8 byłam mammmografii, poszło szybko. Pan rtg był lekko przestraszony, bo zobaczył u mnie coś. To coś było i poprzednio, to tłuszczak. Nie rośnie, sobie siedzi i tyle. Potem kolej męża na poznawanie się z medycyną rehabilitacyjną. W tzw. międzyczasie zrobiłam zupę tajską po mojemu, ale z sosem rybnym, z pastą tajską , itp dodatkami. Makaron ryżowy z ryżu ciemnego do tego. Wizyta u Mamy, zjadła z przyjemnością zupę krem marchwiowo- kalarepkową. Zrobiłam trochę porządku w szafach, pozbywając się rzeczy Ojca. Oddaliśmy je do dps. Mama słabiutka, cichutka, cos tam mówi do siebie niezrozumiale. Po powrocie byłam u fryzjera, pusto tam i cicho, zaczytałam się w pismach kolorowych, to takie akurat na ten spektakl. Dzień dziś był piękny, słoneczny i naprawdę wiosenny. Coraz więcej zachorowań na koronawirusa, to staje się naprawdę poważne. Nie panikuję, ale nie chciałabym być ograniczona w poruszaniu się, w odwiedzaniu Mamy i dbaniu o jej potrzeby. Cóż, tylko czekać trzeba, i mam nadzieję, że mnie i moich bliskich ominie.
mania131949
10 marca 2020, 20:57Jakoś przeczekamy! :-)))
Marynia1958
10 marca 2020, 20:33mnie wirus przeraża...boję się o dzieci...jakoś musimy przetrwać...
luckaaa
10 marca 2020, 20:27Nie wiem dlaczego , ale zniknely mi twoje wpisy ? Po prostu nie wyswietlaja się ...
zlotonaniebie
10 marca 2020, 19:26Nie lubię chodzić do fryzjera, no ale chodzę bo muszę. Za to dziś byłam u kosmetyczki i to lubię. U mnie też jest pięknie, słonecznie. Ale chodzę jeszcze w zimowej kurtce:)
hanka10
10 marca 2020, 19:20Dobrze, że apetyt mamie dopisuje. Ja swojej mamie często tłumaczę , że jak ma ochotę coś zjeść to znaczy , że ma jeszcze apetyt na życie.Co do koronawirusa bądźmy dobrej myśli!