Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wcale tym nie żyję,


ale nie da się schować głowy w piasek. Lekarze w szpitalach mogą pracować w kombinezonach, w maskach czy przyłbicach , a panienki w sklepach odzieżowych  mają na to wylane, jak mówią  Kaszubi. Dziś kolejny rekord zachorowań, a wczoraj słońce narodu pokazało,  gdzie ma higienę i ostrożność wobec innych. Sam niech nawet wejdzie do jakiegoś zarażonego dps-u, ale dlaczego naraża innych do cholery?!  Dlaczego mam się dziwić Polakom , że są niepokorni, skoro ich guru zachowuje się , jakby miał świat i ludzi w du...ie. A może ma ????? To chyba najbardziej prawdopodobne.(smiech)  Dziś pora  na wieksze zakupy, przy okazji zaplanowałam na weekend gołąbki, tym razem z kapusty pekińskiej. Udało sie kupić ładną, zieloną i  z dużymi liśćmi. Zrobie może różne, bo trochę  z pieczarkami i z kaszą gryczaną, trochę z mięsem, tak dla urozmaicenia. Dziś miałam zdjete szwy, jeszcze tylko kilka dni plasterki ściągające ranę,  i będzie ok.  Rano zbudził mnie deszcz i ciemności. Była 5:30, mąż poszedł ćwiczyć : najpierw akumata, potem ćwiczenia przepisane przez rehabilitantkę. Ja "dochodziłam"  do jawy, a ćwiczyć mogę tylko doły, bo leżenie jeszcze nie teges. Waga fajna, nowe leki są ok. czuję sie dobrze.  Na obiad faszerowana cukinia + deser w postaci  pokrononych kaki, cherymoi, banana, ciemne winogrona, miechunka, trochę octu balsamicznego i soku z cytryny. Pycha!  Od kilku dni "chodzi za mną" pizza, chyba się skuszę w któryś dzień.  Za oknem jesień  w pełni, coraz więcej liści na ziemi, w centrum handlowym juz królują znicze i chryzantemy. Oby tylko ten dzień 1 listopada nie był kolejnym zarzewiem .

  • sachel

    sachel

    8 października 2020, 14:26

    Dzisiaj kolejny rekord... Ja już zdecydowałam, że na mszę zbiorową za zmarłych na cmentarz nie pójdę. I tak jestem co tydzień u taty na cmentarzu, więc nie muszę tam sterczeć 1-go listopada. Groby pradziadków na cmentarzu oliwskim już uporządkowałam - pojadę do Gdańska dopiero po dniu zadusznym. Cudowne menu - zawsze z przyjemnością je czytam. Wszystkiego dobrego.

  • CiazaSpozywcza

    CiazaSpozywcza

    7 października 2020, 16:31

    Różnica jest taka, że te "panienki" w sklepach nie są lekarzami i nie pisały się na pracę w kombinezonach, maskach czy przyłbicach. Jak ktoś decyduje się na zawód medyczny, to powinien wiedzieć, co go czeka. To jest chore i upokarzające, żeby młode i ładne dziewczyny musiały ukrywać twarze za kawałkiem szmaty naciągniętym aż pod oczy :/

    • hanka10

      hanka10

      7 października 2020, 16:39

      Ciekawy kierunek myślenia .... Może przyłbica załatwiłaby problem :)?

    • CiazaSpozywcza

      CiazaSpozywcza

      7 października 2020, 16:47

      W przyłbicy też wygląda się głupio.

    • zlotonaniebie

      zlotonaniebie

      7 października 2020, 16:54

      Nie wierzę w to co czytam.

    • hanka10

      hanka10

      7 października 2020, 17:12

      Aaaaa...to już wiem w czym problem., Chodzi o rozróżnienie pomiędzy byciem głupim a wyglądaniem głupio. Po prostu ci mądrzy idą na medycynę i ich inteligencja nie jest oceniana od tego , jak wyglądają i co noszą na twarzy.

    • Magdalena762013

      Magdalena762013

      8 października 2020, 22:58

      Tez nie wierzę, ze to czytam... W czasie pandemii nie o to raczej chodzi, zeby wyglądać... przecież za chwilę te panny zostaną bez pracy, bo zamkną sklepy, albo przynajmniej nikt z kulawą nogą nawet nie przyjdzie do sklepu, bo zachorowań będzie tak wiele.

    • Campanulla

      Campanulla

      9 października 2020, 13:11

      NO cóż choroby objawiają się w różny sposób. Te mniej myślace martwią się bardziej o wygląd. Takie to choroby mamy teraz.

  • zlotonaniebie

    zlotonaniebie

    7 października 2020, 15:40

    A u mnie dziś był najbardziej polski z polskich obiadów, czyli pieczony kurczak z ziemniakami tłuczonymi z masłem i koperkiem i mizeria. Tak gotuję tylko czasami, ale wczoraj kupiłam dwa świeżutkie wiejskie kurczaki i aż szkoda było mrozić wszystko. Więc same udka upiekłam I mimo, że ziemniaki sobie darowałam, to i tak najadłam się po kokardę. Teraz szukam wzoru na nową serwetkę, bo kupiłam lawendowe nitki. A pranie moknie na tarasie, bo nie ma komu się nim zainteresować...