I dobrze, bo przejadłam się. Może nie ilościowo, ale ta różnorodność mi nie służy. Przede wszystkim , podziękowania Wam za życzenia. To miłe, przywołuje uśmiech na twarzy i tak fajnie łechce koło serducha. Dziś z samego rana syn pojechał do siebie. Spędziliśmy te święta tak blisko siebie, bez zamieszania wyjściem do kogoś, przyjściem kogoś. Było mnóstwo czytania, słuchania muzyki, gry, rozmowy, śmiechy. Dogadzaliśmy sobie aż nadto. Wczoraj poszliśmy na spacer, najpierw na cmentarz, odwiedzić teściów, potem na bulwar. Było mroźnie, ale przyjemnie, na bulwarze tłum ludzi, którzy wpadli na ten sam pomysł. Po powrocie lepsze samopoczucie i apetyt niestety większy. Hamowałam się, jedząc pół porcji, ale i tak waga dziś koszmarna. Bo to i winko było i cudowne tiramisu z ajerkoniakiem( polecam). Prezenty wspaniałe, plany zapoczątkowane, optymizm w sercu. Ale i tak zalążek świąt wyjazdowych pojawił się. Przygotowałam naprawdę niewielkie porcje jedzenia, zostało sporo, trzeba będzie oddać. Zamieszania i bieganiny było sporo, zupełnie niepotrzebne, chociaż bliskie , znajome i tradycyjne. Z wiekiem coraz mniej potrzebujemy, coraz mniej jemy, sens Bożego Narodzenia pozostaje w choince, opłatku, kolędzie, rodzinie. Dziś pogoda zimowa, na zewnątrz -1 stopień. Czytam, tv włączyłam po raz pierwszy od czwartku. Syn przysłał sms, że dojechał. Wymieniam z żoną szwagra przemyślenia na temat świąt. Życie sączy się powoli , mam zamiar iść dziś wcześniej do łóżka, z moim ukochanym w szkockiej krateczce, z książką. Dostałam sporo dobrych kosmetyków, po sesji " dla urody" położę się odnowiona i będę pachnieć, pachnieć, do samego rana. Taki będzie odpoczynek po Bożym Narodzeniu.
DARMAA
27 grudnia 2020, 16:47Odpoczynek po świętowaniu się należy ha ha ha! Pozdrawiam!
Campanulla
28 grudnia 2020, 12:26To prawda! Miłego!