Na razie jesień za oknem tej zimy. Pada mocno , szaro , ponuro i byle jak. Dziś dzień lenia będzie. Spałam ponad 10 godzin, widać organizm potrzebował takiego wsparcia. Rano zrobiłam sobie ( mąż wstał o 5, poćwiczył, zjadł, zaczął czytać) grzanki francuskie, kawę , wróciłam do łóżka z książką. Potem rozciąganie z uwagą na lędźwie. Od razu lepiej. Wychodzić nie ma co, w domu mamy wszystko potrzebne, obiad zrobiony, pranie wiruje, ja piszę, mąż czyta lub bawi się krzyżówkami. Za chwilkę wejdę na strony instytucji kultury Trójmiasta, zobaczyć, co oferują z nowym rokiem. Jesteśmy z mężem bardzo uważający w słowach i zachowaniach, aby nie prowokować kłótni, co by nie było tak cały rok. A najbardziej człowieka wkurzają drobiazgi i bzdety. To zadanie na ten rok, aby odzwyczaić się reagowania na każdą niedogodność czy nieskładność. Musze zakopać trochę chociaż swój perfekcjonizm, wyjąć na wierzch tolerancję i dorzucić więcej łagodności. Tak będzie z korzyścią dla każdego. Dziś kończymy świąteczny piernik, już postanowione, że przyszłe święta odbędą się z minimalna ilością ciast, aby nie jeść na siłę. Podobno zima ma wrócić koło Trzech Króli. To dobrze, bo taka zgnilizna za oknem to nie moja bajka. Wczorajszy Woody Allen rozbawił mnie specyficznym poczuciem humoru. Dużo tam odnośników do wieku samego reżysera, odwoływanie się do sytuacji faceta już po szaleństwach przynależnych wiekowi . Lubię ten nienachalny humor. A teraz czekam na kolejny film włoski, zapowiadany już na 14 stycznia.
Gacaz
2 stycznia 2022, 11:50Powodzenia.
mmMalgorzatka
2 stycznia 2022, 11:26Powodzenia w Twoich postanowieniach. Szczęśliwego nowego roku.