Rano do US, aby potwierdzili/ zaprzeczyli rozliczeniu. Przed drzwiami cofnął mnie cieć, który kazał umówić się telefonicznie. Po krótkiej rozmowie o bezsensie tegoż, zadzwoniłam, została mi wyznaczona godzina ( za 15 minut). Weszłam do sali operacyjnej, a tam 4 osoby czekają do tego samego okienka co ja, tylko ono jedno przyjmuje PIT-y, obsługuje młodziutka dziewczyna, wspomagana przez koleżankę, reszta stanowisk nie robi nic. Jak to ja , spytałam o sens umawiania wizyty na godzinę, skoro teraz jest obsługiwana osoba z 9: 30 , a jest 10:40, i dlaczego tylko jedno okienko w terminie rozliczania podatku? Po naprawdę krótkiej chwili zaktywizowała się jedna z pań, przyjęła moją poprzedniczkę, potem mnie. Okazało się, jak to określiła pani z US, że książeczka - drogowskaz rozliczenia, została wydrukowana z błędem, stąd taka nadpłata. Ale i tak była, chociaż o 1000zł mniejsza! Pani przyznała, że wiele osób się zgłasza z takimi błędami. Nigdy nie korzystałam z tej formy rozliczania PIT, tym razem coś mnie tknęło. Przy okazji wydrukowano mi właściwe rozliczenie, podpisałam, dostałam stempel i tyle. Oto cała Polska urzędnicza. Sama byłam przez lata urzędnikiem, ale takich błędów nie pomnę. Na obiad faszerowana cukinia, była wspaniała, do tego ogórki kiszone, ach!. Kupiłam już białą kiełbasę na Wielkanoc, zamroziłam, zabiorę ze sobą do Poznania, tam przecież będziemy ją spożywać, tam zrobię żurek. Mąż przyniósł mi z biblioteki zamówione książki, ale jeszcze kończę GRAND Wiśniewskiego. Uwielbiam jego sposób przekazywania myśli. Zawsze lubiłam bawić się językiem, a postać Mariana S. Lichoty jest po prostu zachwycająco urocza. Wczoraj odebrałam tez nowe okulary, tzn. nowa jest oprawka, bo szkła były zbyt cenne, zostały przycięte na wymiar. Tak działa zero waste!