bo nic ciekawego nie mam do przekazania. Pogoda się klaruje na tę deszczową. Za chwilkę zjem obiad , dziś rosół z makaronem i odrobinką mięsa, faszerowana kalarepka( ryż, boczek, cebulka) i pieczarki smażone. Do tego sałata dębowa z dresingiem. Na spacery chodzę sama, w czasie rehabilitacji męża, czyli bardzo wcześnie. Pogoda sprzyja, więc korzystam z pustych przestrzeni miejskich i braku spalin. Dziś wykupiłam badania określające krzepliwość krwi. Zauważyłam niestety, że chyba będę mieć problemy z żyłami nóg. Tak miała moja mama, a ja mam bardzo słabe żyły. Po obiedzie ide na pedicure. Otrzymałam telefon z przychodni, przyspieszono mi badania jamy brzusznej o 2 tygodnie, to dobrze. Czytam, porządkuję odzież , szykując się na lato. Znów mam zamiar przechodzić je w sukienkach. Na balkonie jednak pojawiły się jakieś kwiaty. To lawenda , lobelia niebieska i kocanka. Jakiś czas wytrzymają. Jadam sporo warzyw i owoców. To nie są porcje wielgachne, wybieram truskawki i borówkę, bo to lubię. Czasem podaje je z jogurtem. Męża kontuzja trwa, może rehabilitacja pomoże. Oby, bo inaczej wakacje będą liche. To tyle, czas mnie goni, narazie.
syrenkowa
9 czerwca 2022, 20:30O raju, mogłabym się u Ciebie stołować... ❤️