wczoraj, czasem tak mam. To z niemocy, bezsilności i bezradności. Obojętność jest mi obca, dlatego tak cierpię, niestety. Dziś jest lepiej. Pogoda wprawdzie lekko deszczowa, ale i tak aktywność była. Pojechaliśmy załatwić paszporty nowe i dowody osobiste. To dwa różne miejsca, wrócimy w sprawie jednej i drugiej w poniedziałek, dziś tylko były opłaty i zdjęcia. Zjedliśmy drugie śniadanie w Zielonym Rowerze, tam uzyskałam potwierdzenie, że pieczywo na zakwasie to dla mojego żołądka rozpacz. Potem bulwar i słońce nadeszło, chociaż na chwilkę. Morze spokojne, lekko bujało się ,sennie. Ciepło dziś, bo ponad 13 stopni. Po powrocie decyzja o obiedzie: pasta w sosie pomidorowym, na deser truskawki, ananas, banan, pokrojone i wymieszane. Musiałam użyć pomidorów z puszki, bo tylko takie były całe. Sos pięknie się zredukował, smak lekki papryki, czosnku i zielonej pietruszki. Kapka octu balsamicznego, szczypta cukru dla złagodzenia kwasu, tarty parmezan, no poezja. Mogłabym prawie codziennie. Wyczytałam w lokalnym dodatku o Sopot Classica 2023, kupiłam bilety na lipiec na koncert barokowy i koncert operowy. Już się cieszę. Teraz popołudnie z lekturą, lightowo i przy herbacie. Lubię !🙂