Ważna niedziela dziś. Już jestem po spełnieniu obowiązku wobec mojej ojczyzny. Potem spacer, i mimo szalonego wiatru było słońce i było przyjemnie. Jodu z pewnością dużo . Aktualnie kompletne załamanie , bo leje, jest ponuro i chłodno, tylko 8 stopni. Tak ma być podobno przez jakiś czas. Widać tę nieprzyjemną stronę jesieni, żółknące liście, opadające z akacji, wciskające się do domu dzięki wiatrowi. Zrobiłam na szczęście zakupy w piątek, bo wczoraj nie dało się wyjść na dłużej niż 15 minut. Tyle zajęło mi dojście do biblioteki , a wracałam w deszczu. Obiad sobotni uważam za świetny, chwalę się, ale było tak: kupiłam mieloną jagnięcinę i zaczęłam kombinować, co z tym zrobić. Mielona, bo nie chciałam smażyć. Wymyśliłam kofty/ kebabczi, coś takiego, bo część upiekłam w piekarniku na patyczkach, część w formie klopsików . Przyprawy różne, w tym kmin rzymski, lekko ostro doprawiłam, dodałam sera koziego. Do tego ryż gotowany z kurkumą, aby miał żółty kolor, i zielona fasolka szparagowa. Zrobiłam jeszcze dip jogurtowy , mąż był zachwycony. Nawet patyczki namoczyłam przed pieczeniem, aby sztuce stało się za dość. Dziś natomiast roladki ze schabu, nadziewane kawałkiem marchewki, papryki i sera żółtego. Podałam z brukselką gotowaną w mleku. Bardzo, bardzo smaczne! To ja, cała ja!!!!. To chwilka tylko, wracam do skromności. Po prostu lubię gotować, wymyślać dania, doprawiać jakoś inaczej , zaskakiwać najbliższych . 🙂 Ostatecznie rozprawiłam się z odzieżą letnią, "przeszłam" na poziom cieplejszy. Powyjmowałam cały mój "majątek" odzieżowy, cóż, jest tego sporo. O zakupach czegokolwiek mowy nie ma. A ponieważ kupuję rzeczy dobrej jakości, klasyczne, dopasowane do już posiadanych, mam kilka ładnych zestawów. O butach nie wspomnę, bo nie niszczę, a są dobrej jakości. Mąż w piątek w szpitalu przed zabiegiem, w poniedziałek powtórka, będzie tomograf, anestezjolog, badanie krwi, itp. przygotowania. Biedak najeździ się. Moja ranka zrasta się ładnie, nie widać żadnych kłopotów. Panicz aktualnie jest w samolocie do Wiednia, tam ma przesiadkę do Monachium. Spał w Warszawie, w Warszawie głosował. Kolejna przygoda zawodowa, i jak tu nie cieszyć się z przynależności do UE?