Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wieści z miasta.


Gdynia spokojna bez turystów, aż miło się przejść. Oczywiście są turyści, ale nieliczni, i to obcokrajowcy z dziećmi. Plaża ich przyciąga. Wczoraj była tam para hiszpańska, dziś słyszałam język niemiecki i jakiś daleko wschodni. Faktycznie słońce nadal pięknie grzeje, ale nie jest tak agresywne. Rano fryzjer. Opowieści wzajemne o wrażeniach z wyjazdów, miła wymiana. Potem spacer w stronę Skweru Kościuszki i plaży, wizyta w Lidlu po śledzie, które chce zrobić w piątek w śmietanie. Następnie, bo to niedaleko, biblioteka główna, gdzie wypożyczyłam  3 książki. Przechodziłam koło baru mlecznego Sloneczny, kolejka ogromna i ja się nie dziwię. Zza otwartych drzwi lokalu powiało bardzo przyjemnym zapachem domowego jedzenia. Dla turystów to gratka niesamowita. A i my korzystamy czasem. Dość późny pipiwrot, a tu pora na obiad i nic nie przygotowane. Na szczęście wczoraj wyjęłam jakieś mięso z zamrażalnika. Okazało się skrawkami z fileta indyczego. Pomyśl pojawił się po chwili. usmażyłam k8lka pieczarek z cebula, osób o doprawione mięso, zrobiłam mizeria z jogurtem, do tego ziemniaki z koperkiem. Mięso pilaczylam z grzybami, smażyłam na piękny przypieczona kolor. Wyglądało na talerzu smakowicie i takież było. Zajęło mi to pół godziny. po raz ,kolejny okazało się, że najlepsze pomysły przychodzą pod wpływem  koniecznosci wykorzystania resztek. Znów pranie, bo słońce , jutro będzie powtórka. Aktualnie nad Gdynia latają jakieś F- samoloty. Gdyby nie wojna na wschodzie, wcale by to nie zwróciło uwagi, bo przecież na Babich Dolach była jednostka myśliwców. Teraz poczułam się lekko zaniepokojona. Panicz zwiedza, przysyła fotorelacje, wszyscy zadowoleni.