w końcu nastał jakiś (w miarę) normalny dzień ostatnio nie było zbyt dietetycznie... W piątek wszystko jeszcze szło zgodnie z planem, ale za to w sobotę zaczęłam zajadać stres. W niedzielę nadal coś tam jadłam i stresowałam się jeszcze bardziej co poskutkowało dwudniową biegunką, która trwała do wczoraj. Do tego spaliłam chyba z paczkę fajek, więc głowa bolała mnie niesamowicie...
Dziś na szczęście jest lepiej. Ułożyłam plan dnia, chociaż za dietetycznie też nie będzie bo wychodzę na dwa piwa ze znajomymi (opić sesję oraz beznadziejne pytania z wczorajszego egzaminu!).
Plan na dziś:
śniadanie: płatki z mlekiem 0.5
II śniadanie: jogurt poziomkowy
obiad: jajecznica z pomidorem + pół grahamki
Pamiętacie jak kiedyś chwaliłam się, że kupiłam trochę za małą spódnicę r. 40? otóż wchodzę ją bez żadnego wciągania brzucha! Wczoraj też miałam na sobie swoje jeansy- rurki, których jeszcze niedawno nie mogłam dopiąć. Myślę, że czas się zmierzyć centymetrem, ale kurcze czasu brak!
Do jutra!:)))
enormous
21 czerwca 2011, 16:06nie ma lepszej motywacji niż ubrania ;) gratulacje ;*
Iwantthissobadly
21 czerwca 2011, 14:07Gratuluję!tak trzymaj;))