Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 2 i 3 nie zabiłam się na rolkach:)


Dzień drugi dietkowo minął spokojnie, może z wyjątkiem porannej owsianki. Owsiankę wprost uwielbiam ale te wydanie było baaaardzo dalekie od mego ideału, po pierwsze i najważniejsze nie lubię ciepłego mleka ( a feee) i brakowało mi słodyczy... zawsze dodaję dżemik lub duuuużo owoców :) poza tym było smacznie i zdrowo.

W ramach ćwiczeń postanowiła pojeździć na rolkach, otrzymanych niedawno w prezencie. Już po pierwszym użyciu, postanowiłam że NIGDY WIĘCEJ bo to cholerstwo samo jedzie. To znaczy, ostatnio miałam rolki na nogach kilkanaście lat temu i chyba były innej generacji, te jeżdżą wprost same i nie zawsze moje ciało za nimi  nadąża, Widok zapewne komiczny :)

No ale wczoraj z niewiadomych mi powodów (efekt uboczny diety?) postanowiłam pojeździć. Uznałam, że pobliska droga rowerowa będzie idealnym miejscem, gładka droga itd. Niestety słowo "pobliska" na rolkach nico zmienia znaczenie. Zanim tam dotarłam (nie chciało mi się brać butów na zmianę) byłam mokra, nogi paliły mnie żywym bólem, i omal nie przypłaciłam życiem przejazdu przez tory, kilkunastu krawężników oraz wyjątkowo koślawych, dziurawych, połamanych płyt chodnikowych. Mimo oczywistych trudności dotarłam do  w końcu do drogi rowerowo- rolkowej (minęłam wielu rolkarzy). Jeździło się wprost wybornie! szu szuuu no ale zbliżał się czas kolacji więc musiałam wróci. Droga powrotna - patrz wyżej + zmęczenie nóg :). Bardzo chętnie to jeszcze powtórzę, ale tym razem dojadę rowerkiem, zaparkuję i na rolkach pojeżdżę tylko po gładkiej powierzchni. Człowiek całe życie się uczy :)

Dziś natomiast obudziłam się bardzo głodna, właściwie kilka razy w nocy się budziłam z ogromnym uczuciem głodu, ale rano staję na wadzę i 60,6 .... Hurra ! Choć biorąc pod uwagę fakt, że przed urlopem moja waga była i tak niższa, to może nie ma jeszcze powodu do radości, ale ... Ale "co było a nie jest", nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem... muszę skoncentrować się na celu i zrobić wszystko by go osiągnąć. 

Dietkowo było ok, smacznie i zdrowo. W ramach sportu generalne sprzątanie, jutro mamy gości. No i tu mam ogromny dylemat, bo nie bardzo chcę opowiadać im o diecie, to dopiero będzie 4 dzień a 4 dni "diety nie czynią". No i nie chcę pozbawiać się efektu wow! :)

Postanowiłam wkomponować posiłki z diety w menu imprezy i zjeść je tylko o planowanej porze, no i oczywiście wystrzegać się posiłków przeznaczonych tylko dla gości :)  Ciekawe tylko jak wyjaśnię picie kafiru zamiast wina czy piwa....

  • Carian

    Carian

    29 sierpnia 2014, 20:47

    tek chyba najpierw lepiej spróbować :) ale ja dopiero z 3 próbą postanowiłam dać im szansę :)

  • kronopio156

    kronopio156

    29 sierpnia 2014, 20:42

    Adrenalina buzowała!;-) Aż się spociłam czytając o walce w drodze;-)) Nabieram coraz wiekszej ochoty na rolki, tylko myślę, że najfajniej byłoby najpierw spróbować...