Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O wszystkim tak ogólnie


Od kilku dni trzymam tą dietę, w końcu po tygodniu obżarstwa wzięłam się w garść, bo szkoda w taki sposób zaprzepaścić wakacje. A więc odchudzanie idzie wprost idealnie, jem w sumie mało, czasem zdarzają mi się wyskoki typu kilka kanapek więcej . Tak szczerzę to korzystam na jednym, otóż całą noc siedzę przed komputerem , wtedy oczywiście nie jem, nawet jak jestem bardzo głodna, to staram się pić zieloną herbatkę i jako tako hamuje to głód. Zazwyczaj kładę się spać nad ranem, a wstaje tak po południu, wtedy jestem strasznie głodna, ale wystarczy jedynie max. trzy kanapeczki i basta.



Po czasie zmagań, weszłam na wagę, w sumie miałam to zrobić dawno temu ale jakoś zapominało mi się, jednak dziś wstałam, poszłam oczywiście do łazienki i kic na wagę, a tu patrzę jest zdecydowanie mniej niż było ostatnio.
Ważę 63,4 kg , normalnie nie mogłam się nacieszyć w końcu zaczynam chudnąć i oby tak dalej . A tak w ogóle to jakoś weny nie mam do ćwiczeń, robię codziennie 20 km na rowerku i kręcę hula hoopem tak 30 - 60 min i to wszystko, niby nic a jednak coś.



Coraz bardziej czuje jak mój brzuch staje się szczuplejszy i bardziej płaski, wiem doskonale, że te stracone kilogramy to pewnie woda, ubrania nie są wcale luźniejsze, więc aby spalić ten tłuszcz będę musiała się nieźle namęczyć . Ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Chociaż ostatnio odniosłam porażkę, zdecydowałam się na ćwiczenie mięśni brzucha, dostałam jaką płytkę z ćwiczeniami, początek wszystko fajnie, a po 2 minutach, tak mnie mięśnie bolały, że szok , nie mogła się nawet podnieść z podłogi. W życiu nie pomyślałabym, że moje mięśnie są w tak beznadziejnej kondycji, przecież kiedyś mykałam tyle brzuszków, że głowa mała, a teraz głupie i proste ćwiczenia mnie rozbrajają . Muszę się w końcu wziąć za siebie, przecież ja dążę do tego aby się zmienić raz na zawsze, tak więc od dzisiaj brzuszki i nie ma opcji, że mi się nie chcę.



Tak właśnie chcę wyglądać, bardzo długa droga przed mną, ale śpieszyć się nie będę, bo wiem żeby coś do cenić to trzeba włożyć w to dużo pracy .
  • chainsaw

    chainsaw

    23 lipca 2010, 21:29

    dobrze, że się trzymasz : ) im dłużej, tym łatwiej, o czym sama zaczynam się przekonywać. fajnie, że zmuszasz swoje ciało do wysiłku, to na pewno pomoże. radzę ci jednak zwiększyć ilość posiłków (jednocześnie zmniejszając ich wielkość) i zrobić regularne odstępy pomiędzy. mało jedząc wstrzymujesz metabolizm, spowalniasz przemianę materii, co wcale nie wychodzi na dobre (nie zapominając o efekcie jojo, bo przez całe życie nie możesz ciągnąć obecnego systemu). jedząc regularne przyzwyczaisz swoje swoje ciało do stałych pór otrzymywania energii, w związku z czym organizm nie będzie musiał magazynować zapasów w postaci tłuszczu. to najlepsze, co mogę ci doradzić.

  • RozstrzelaneMysli

    RozstrzelaneMysli

    23 lipca 2010, 17:59

    Dzięki temu, że masz konto Plus możesz mieć ładne bajery na swoim profilu. Mnie jednak zainteresowali asystenci - czym więcej motywacji tym lepiej, a niestety ostatnio u mnie brakuje tego. Teraz przynajmniej liczę, ile codziennie spalam kalorii :) Faktycznie, można się bez tego obejść, ale jak się chce mieć ładniej - to można zainwestować:)

  • RozstrzelaneMysli

    RozstrzelaneMysli

    23 lipca 2010, 15:37

    20 km dziennie to niby nic? Ja też tak chcę mówić :P

  • RozstrzelaneMysli

    RozstrzelaneMysli

    23 lipca 2010, 15:37

    20 km dziennie to niby nic? Ja też tak chcę mówić :P