Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czekoladowooo:)


Do ślubu zostały 3 miesiące - ok 4 do zrzucenia :) Jedne zrzucą to w 2 tyugodnie - gdybym się zaparła to też nie miałabym z tym powodu ale nie w tym rzecz ;) Efekt jojo niew chodzi w grę, chce pozostać przy 60 kg - osiągnąć to przez racjonalne odżywianie i ruch a ile czasu na to poświecę to już nie ważne :)  Przeklądałam ostatnio zdjęcia z czasów, kiedy ważyłam 60 kg - wszystko ok ale jakoś samo ciało nie prezentowało się dobrze. Teraz mam 4 kg więcej, w obwoadach też ale zero cellulitu, nogi jedrnę no i brzuch też całkiem calkiem :) Oczywiście laury mnie nie zadowalają a więc pracuje dalej :) 

Wieczorem zaliczyłam kolejne 8 km :) Tempo dla mnie zadowalające - no i nie wiem juz co to kolka :) Nauczyłam się kontrolować oddech i to jest klucz do sukcesu :) A buty o których wypominałam kilka wpisów wczesniej nadal się sprawdzają - za tę cenę rewelacja!!! :) 


Ślub coraz bliżej - bylismy ostatnio na degustacji win :) Nie ukrywam, że po którymś kieliszku czułam, ze w głowce szumiało:D Ale wybraliśmy - do obiadu 10 półwytrawnych, a potem już deserowe, białe, czerwone i różowe :) Ciężko było się zdecydować - za duży wybór, ale po degustacji 10 win wytrawnych każde w smaku było inne!!!  Wina sklepowe to syf - po tym co skosztowaliśmy u Lucka naprawdę widzimy różnice:) są nieco droższe bo za butelkę płacimy 28 zł ( sklepowe Fresco mielibysmy za niecale 10 zł:) ) ale wyszliśmy z założenia, że wesele się ma raz w życiu:) Za same wina zapłącimy prawie 1000 zł...eh:?


Odnośnie jedzenia - regularnie, kalorycznośc ok, słodycze niestety danal mi towarzysza ale w rozsądnych ilościach:) Wczoraj miaąłm okazję spróbować nowej czkeolady z Wedla - Creme Brulee - REWELACJA!!! 




Kobitki pozdrawiam no i życzę powodzenia - tradycyjnie:)