Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poniedziałek...


waga 77,1, wczoraj było tyle samo....

Jeśli chodzi o imprezę sobotnią, to nie było tak źle....zjadłam serniczek(mały kawałek), podziubałam trochę bigosu, sałatki z majonezem i kotleta mielonego(nie całego), bo menu było bardzo tradycyjnie polskie i nie było dietetycznej alternatywy....ale zjadłam naprawdę malutko.Dodatkowo skusiłam się niestety na pączka domowej roboty(tu mnie teściowa zaskoczyła) i resztę wieczoru spędziłam na wewnętrznej walce, żeby nie pochłąnąć następnego.Walkę wygrałam, ale dało mi to do myślenia, że mimo, iż tak długo już nie jadłam słodyczy ani w ogóle nic niezdrowego, to nadal nie uwolniłam się od tego przeklętego nałogu słodyczowego...

No i w niedzielę popłynęłam....zacznę od początku....o 10 zjedlismy śniadanko ( jaVitalijkowe) i wybraliśmy się na zakupy ciuchowe.II śniadanie powinnam zjeść ok 13-14, więc nie brałam nic ze sobą, bo byłam przekonana, że zdążymy wrócić.Niestety wróciliśmy dopiero przed 16 i byłam już tak głodna, a jeszcze zupe musiałam sobie ugotować....No i pochłąnęłam tę zupę-a później łyżeczkę nutelli i kremu kokosowego, 4 kostki czekolady,2 delicje i gryza pączka.Wszystko w pośpiechu i na stojąco-typowy kompuls słodyczowy :((((

Oczywiście jak już zaczęłam to nie mogłam skończyć, miała być tylko 1 kostka czekolady i 1 delicja, a potem jeszcze jedna i jedna....ale w końcu się opamiętałam, poszłam się trochę położyć, odpoczęłam i na kolację ominęłam chleb i masło, żeby trochę wyrównać kaloryczność.....

Zobaczymy jak będzie z wagą w tym tygodniu, w czwartek ważenie-ma być 76,1, zobaczymy ....

  • Madeleine90

    Madeleine90

    5 marca 2012, 10:36

    Najważniejsze ,że potrafiłaś się opanować, ja czasami cały dzień potrafiłam się obżerać, chociaż w ogóle nie byłam głodna.

  • anulkako

    anulkako

    5 marca 2012, 09:50

    Ty jesteś i tak twardzielka. To chyba Twoja pierwsza dietkowa porażka, a raczej porażeczka... Będzie git!

  • izabelka1976

    izabelka1976

    5 marca 2012, 09:22

    Takie chwile trzeba brać pod uwagę w trakcie odchudzania. I chyba bardziej bym sie o Ciebie martwiła, gdybyś ich nie miała :) Chyba nałóg słodyczowy można trochę przyrównać do alkoholowego: dobrze jest dopóki się znów nie zacznie. To niestety ciągła walka. Ale za tak piekne efekty należala Ci się poczka tych delicji, nie tylko dwie :D Buziaki!