Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czwartek....


to już nie karuzela, ale jakiś diabelski młyn....

Wiem, że to jest chore, ale nadal mam nadzieję, że sobie sama poradzę  i jakoś uda mi się wysiąść z tej huśtawki

Póki co znów próbuję ją zatrzymać, od ubiegłego wtorku(16.10.) jestem na mojej Vitalijkowej diecie....

nawe nie wiem z jaką wagą startowałam, bo doszłam do tego, że przez kilka dni bałam się wejść na wagę i zważyłam się dopiero po pierwszym tygodniu diety, czyli we worek-było -78,0 :((( masakra, wyobrażam sobie ile było tydzień wcześniej :((

Ciężko jest teraz dietkować, jesień i coraz krótsze dni nie sprzyjają, wiem, że  styczeń byłby lepszy, ale w związku z tym, co się ze mną działo, z napadami obżarstwa i lawinowym wzrostem wagi stwierdziłam, że nie ma na co czekać i postanowiłam do świąt osiągnąć wagę 68....ostatecznie dietkowanie idzie mi lepiej niż utrzymanie wagi, więc powinnam dać radę, gorzej będzie później to utrzymać .....................

 

Dziś 77,6

  • stanpis1

    stanpis1

    26 stycznia 2013, 11:09

    I co dalej ???????????????

  • Eleyna

    Eleyna

    10 stycznia 2013, 13:01

    Szczesliwego Nowego Roku Joasiu!!! Odezwij sie prosze :O)

  • mazia0

    mazia0

    26 października 2012, 08:12

    Trzymam kciuki. Cel mamy jednakowy:)

  • Madeleine90

    Madeleine90

    25 października 2012, 19:43

    dasz rade! kazda z nas chyba juz tak miala, ze utacone kg wrocily, ale wtedy nie mozna sie zalamywac tylo zabrac sie za diete i cwiczenia:)