Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wtorek


waga 74,7 :((

nie mogę ruszyć z miejsca

opadłam z sił...

co chwilę na drodze mojej diety stają jakieś przeszkody i rozwalają mi dietę na kawałki...

W sobotę -urodziny teściowej

w niedzielę - mieliśmy gościa całe popołudnie i jadłam to, co wszyscy....

A jak już wypadam z diety, to macham ręką na wszystko i się nie ograniczam już do końca dnia, a czasem też następnego jest mi trudno wrócic do diety....

A ponieważ jestem cały czas w trybie odchudzania, to normalne jedzonko, nawet bez objadania, sprawia, że tyję albo przynajmniej waga przestaje mi spadac...

Ale cóż, walczę, nie poddaję się, choć mam wrażenie, że ostatnie walki cały czas przegrywam :(