W niedziele odbyły się chrzciny Adasia. Tak się bałam kościoła, że stres miałam chyba większy niż na ślubie;D Jeszcze przed wyjściem z domu mały tak się rozbeczał, że myślałam że bedzie masakra, nawet w aucie pod Kościołem płakał jeszcze. Ale zdarzył się cud i w Kościele sie zdrzemnął a jak go wyciągnełam i ksiądz mu lał głowę to nawet się uśmiechnął...:D Także z duszą na ramieniu wytrzymałam te 45 minut ale było spoko. W restauracji pozniej tez grzeczny jak nie wiem co. Lezal sobie w wózku i nie płakał, tylko jak był głodny. Normalnie jak nie moje dziecko. ;D
Waga ciut ciut z tygodnia na tydzień spada. Już mieszcze się w spodnie sprzed ciąży...Jest git.
Mały na dzień przed chrzcinami dostał kataru.:( Do tego w nocy pokasłuje troche, wiec sie wystraszyłam i pojechalismy do lekarza. Ale na szczescie oskrzela na razie czyste i oby tak bylo.Ten kaszel to niby z wydzieliny a noska troche. Jak ma pełny nos i mu zaświszczy to tak odkasłuje sobie. Odciągam mu fridą, ale strasznie tego nie lubi. Gorączi nie ma, ale strasznie się o niego martwiłam. Naczytałam się w necie o komplikacjach po katarze..zapaleniu oskrzeli i ucha.. Mam nadzieje że nas to ominie.
Mały spi więc mam czas dla siebie uciekam ..papa
majowkaa
1 października 2012, 11:19Mały dostosował się do sytuacji i postanowił być w kościele aniołkiem ;) Aby na dłużej mu tak zostało;)
czocharowa
28 września 2012, 16:39Mówią, że ochrzczone dziecko się uspokaja :) my chrzcinki mamy 6 października :)
ona266
27 września 2012, 14:23dużo zdrówka dla małego Adasia,no to chrzciny masz już za sobą mnie to dopiero czeka
Joannaz78
27 września 2012, 12:09Dobrze ze wam sie udalo w spokoju przejsc chrzciny