Moje życie świeżo upieczonej odchudzaczki leci powoli. Ostatnio miałam niemiły incydent... chwila nieuwagi i piesek mi zwiał. Nie mogłam za nim nadążyć, żeby go dogonić. Niestety nie złapałam Bruna, i musiałam wrócić do cioci bez niego. Szukałam bardzo długo chodziłam, ale no... nigdzie go nie było. Może gdybym miała lepszą kondycję, dogoniłabym go... Ciocia była zdenerwowana, chociaż starała się aż tak tego nie okazywać. Wiem, że pewnie myślała to samo co ja, że nie złapałam go przez moje ,,predyspozycje". Na szczęście w końcu Bruno został znaleziony przez sąsiada gdzieś w okolicy i sąsiad był tak miły, że go przyprowadził. Niestety, chyba już nie mam co liczyć na wesołe spacerki. Sama też bym się bała, że sytuacja znowu się powtórzy...
Za to wsiadłam ostatnio na rower! Podpompowałam, doczyściłam, i jak nowy.Jak były te cieplejsze dni to jeździłam po 4-5 km. Teraz niestety nastały deszczowo-burzowe dni i próbuje coś robić w domu. Chodakowska była wczoraj, skalpel, ale nie cały udało mi się zrobić. A tak to szukam ciągle... Wybór jest spory, ale nie wiem które wybrać, żeby były dostosowane do mojego obecnego poziomu...
Co do wagi, to nadal 90.5. Co zejde do 90, to nastepnego dnia znów wraca, więc już nawet tego nie biorę pod uwagę...
Może macie jakieś ulubione ćwiczenia swoje, które - jako początkującej - mogłybyście polecić?
Cherry_Muffin
21 maja 2015, 16:11Skalpel 2 to ten z krzesłem? Czy jeszcze coś innego?
Cherry_Muffin
26 maja 2015, 15:50Alutak, w tańcu czuję się jakoś niezgrabnie. Na razie wole ćwiczenia w domu ... :) będę próbować wszystkiego po kolei, żeby jak mówisz znaleźć swoje ćwiczenia :))