Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
..


siedzac na koncu swita

z nogami zawieszonymi nad przepascia

i oblakanym spojrzeniem szalenca konajacego z bolu

nie mogojacego podniesc sie, zawrocic

nie majacego juz sily an nic innego, tylko na skok

modlacego sie pobladlymi wargami

chociaz watpil zeby bog kiedykolwiek go wysluchal

byl przeciez wcieleniem zla

czynil zlo z bolu

nikt nei mogl tego zrozumiec

byl inny, odrazajacy, nei chcieli go

milosc go  zawidla, myslal nie ma milosci

nie ma boga

nei wierzyl  juz w nic

popatrzyl w dol

patrzyl i patrzyl i zawczynal powoli plakac

tak bardzo chce sie zabic, ale tak bardzo jednak chce zyc!

podniusl sie, ziemia kruszyla sie pod jego stopami

i zrozumial , ze zycie jeszcze nie dalo mu szansy

ze to jeszce nei jego czas

moze i byl szalencem, ale nei az takim by samowolnie pozbawic sie tylu wspanialych rzeczy

by przegral ta gre, gre zaslana prosto od boga

tylko nie umial znalesc konstrukcji