Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po miesiącu -10kg


Zabieram się za ten wpis jak pies do jeża... ciągle coś mi przeszkadzało. Z dzieckiem w szpitalu na zabiegu byłam, potem przeziębienie,  masa pracy etc.

Skończyłam przyjmować zastrzyki przeciwzakrzepowe, witaminy przyjmuję dalej. Jedynie zmieniłam tabletki obniżające produkcję kwasów żołądkowych na takie bez recepty, bo nie miałam kiedy iść do lekarza po receptę. Czuję się dobrze. Ba! Nawet bardzo dobrze. To niesamowite, że z tak zmniejszonym żołądkiem, a co za tym idzie z ograniczoną ilością spożywanych pokarmów można normalnie funkcjonować, nie mieć zawrotów głowy, zsłabnięć itp objawów nie dojedzenia. Czuję się lżejsza, nie mam wzdęć, żadnych dolegliwości gastrycznych. Skóra ładnie się kurczy, nawet obojczyki nieśmiało zaczynają się pokazywać spod warstwy tłuszczu i skóry. 

Ktoś się spyta, czy ta operacja była konieczna, czy nie można było samemu schudnąć. 

Czego chce osoba gruba? Chce być szczupła, chce cieszyć się zdrowiem, figurą, zainteresowaniem płci przeciwnej itd tych przykładów jest tyle ile osób.

Kilka razy się odchudzałam, nawet z sukcesami. Kiedy już myślałam, że jest ok, że to już ostatnia prosta do celu, zawsze coś działało na moją niekorzyść. Zawsze, za każdym razem waga wracała do wyjściowej a nawet szybowala w górę. Chyba każdy kto jest na tej stronie choć raz to przeżył. Tą gorycz porażki, często zażeraną w smutku czymś niezdrowym, szalenie tuczącym. Tą niemoc, bezradność. Po tym czasie oczywiście rozpoczęta walka od nowa. Do kolejnej porażki. Ja właśnie od tego raz na zawsze się odcięłam. Tu nie ma możliwości zjeść za dużo, dopóki mam nadprogramowy tłuszcz, dopóty będę chudla aż organizm go strawił. Tu nie ma możliwości efektu jojo 30kg

Kiedy widzę, że są tu osoby po 7 lat na forum i ich waga nic się nie zmieniła, to jest mi po prostu ich szkoda. Sama mam w dalszej rodzinie osoby otyłe, np mój teść. Ci ludzie są w wieku 50-60 lat. Za każdym razem kiedy u lekarza narzekali np na kręgosłup, kolana itp jedyne co słyszeli to to, że trzeba schudnąć. Żaden internista nie zainteresował się, skąd ta waga, nie zasugerował konsultacji dietetycznej. A co najgorsze, nawet nie wspomniał o operacjach bariatrycznych. Wiadomo, nie każdy chce się pokroić, ale korzyści są wymierne. Ludzie się po prostu boją. Boją się podjąć najważniejszą w życiu decyzję, która odmieni ich życie na lepsze. Boją się zrealizować marzenie o którym codziennie marzą. 

 Świadomość ludzka na temat operacji bariatrycznych jest zerowa. Dużo osób nawet nie wie, że przy BMI pow 40 taka operacja jest refundowana. Nawet przy 35 jest, tylko trzeba mieć choroby towarzyszące typu nadciśnienie, cukrzyca, opuchlizna itp. 

Nie piszę tego po to by się chwalić, absolutnie nie. Chcę zwrócić uwagę na alternatywę do tego smutnego, tłustego życia jakie wiele z was prowadzi. Ile razy można zaczynać od nowa? Być wiecznie na diecie, być wiecznie sfrustrowanym, bo coś by się chciało zjeść a nie można. 

Prawda jest taka, że podjęcie decyzji jest bardzo trudne. To nie jest pójście na łatwiznę, bo tu nie chodzi o 5 czy 10kg, a o 30-40-50kg a nawet więcej które szkodzą zdrowiu a nawet mogą zagrażać życiu. Ale powiem Wam jedno, po prawie 2 miesiącach od zabiegu, wiem, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. 

  • Ta-Zuza

    Ta-Zuza

    17 października 2016, 11:58

    Gratuluję odwagi! Szczerze podziwiam!