Słodki czwartek jakoś udało się przetrwać za to dzisiaj sobie odbiłam: krówki, sernik i biszkopty... Pewnie po basenie tak mnie wzięło, bo Maluda też cały dzień tylko je i śpi. Od pewnego czasu chodzimy na dwugodzinne spacery. Kondycja mi chyba mocno spadła, bo po każdym takim spacerku nie mam już na nic innego siły. Swoją drogą pośród ćwiczeń vitalii powinno się znaleźć przedzieranie się z wózkiem przez zaspy, kołysanie siedmiokilogramowego niemowlaka i spacer z obciążeniem w postaci nosidełka z maluchem;)