Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Postanowienia, postanowienia :)


Tak patrzę na Was, jak dzielnie prowadzicie swojego bloga, czytam - może nie regularnie, ale na pewno z uwagą. Podziwiam Wasze zacięcie i chcę się pochwalić swoim własnym. Tylko właśnie. Nie do końca mogę to nazwać odchudzaniem. Raczej pracą, nad wprowadzeniem zdrowego trybu życia. Nawet w tym celu wybrałam się dziś do pani dietetyk. No i powiem Wam, że w sumie spodziewałam się usłyszeć to, co usłyszałam, jednak sama stawiam sobie inne cele. 

 Otóż moja pani dietetyk popatrzyła na mnie i popukała się w głowę "z czego ty się dziewczyno chcesz odchudzać"... Wiem, że pewnie wiele z Was chciałoby to usłyszeć, więc przepraszam jeśli któraś z Was odbierze to jako hipokryzję, no ale wiadomo - kobieta jest tylko kobietą i cóż, wiem, że mogę wyglądać lepiej... 

Ćwiczę namiętnie z Ewą Chodakowską, czasem dokładam do tych treningów jeszcze Mel B. Chciałabym jednak widzieć szybciej efekty w postaci płaskiego brzuszka i w końcu mniej cm w biodrach... Myślę sobie, że to jednak jakieś błędy żywieniowe, no i faktycznie. Pani D. stwierdziła, co w sumie wiedziałam, że powinno się jeść 5 posiłków dziennie w 3h odstępach czasowych. Nowość? Oczywiście że nie. Ale teraz trzeba spojrzeć sobie w twarz i zapytać samą siebie - a czy Ty przestrzegasz tej zasady?? No właśnie... Zdarza mi się, że przestrzegam. Ale tu nie chodzi o zdarzanie, tylko o wypracowanie sobie nawyku. No i własnie to jest teraz mój cel. Wypracować sobie nawyk jedzenia co 3 godziny. Jak to się mówi - małymi kroczkami. 

Na szczęście nie jestem w tym sama. To, że znalazłam się u dietetyczki, to tylko moja chęć przekonania mamy, że to nic strasznego i że warto pomyśleć o swoim zdrowiu. No i udało się - mama poszła na wizytę, porozmawiała sobie z panią D. i stwierdziła, że faktycznie, powinna zacząć coś ze sobą robić. Tak więc moja mama podjęła pracę z dietetykiem i będzie walczyć o swoje zdrowie, a walka mała nie jest - zrzucić 11 kg w wieku 50 lat, to już lekkie wyzwanie. Ale wierzę, że jej się uda, a przy okazji i ja skorzystam, bo w domu będzie się jadało zdrowiej :) 

Jutro wyjeżdżam i tu będzie pierwsza próba - jedzenie w podróży. Zabieram ze sobą część prowiantu, ale wiadomo, że trudno będzie zapanować nad wszystkim. Mam nadzieję, że podołam. 

Kolejnym celem, do którego póki co dążę jest systematyczny trening. Na to nie mogę narzekać - na szczęście. Mam nadzieję, że teraz już będę pisać regularnie i będę mogła pochwalić się jakimiś zdjęciami i spadającymi cm. Bo nie kg chcę zrzucić a zbędne cm i na to się pani D. zgodziła i zasugerowała właśnie odpowiednie treningi :) 

Wyzwanie? Miesiąc z Ewą Chodakowską i sprawdzę efekt. 
W niedzielę zrobię sobie zdjęcie i wszystkie pomiary. 

 Czas start! :)
  • funnygames

    funnygames

    18 stycznia 2013, 02:24

    Powodzenia i wytrwałości, Ewa daje wycisk!