Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O! O! Mogę wszystko!


Tak mi jest dobrze, że nawet sobie nie wyobrażacie. Ale może od początku.

Dziś byłam na rozeznaniu, bo trzeba w końcu ogarnąć jakieś buty ślubne. Pojechałam z kuzynką i tak łaziłyśmy cały dzień. Oczywiści wróciłam do domu z niczym. Nawet głupiego zająca wielkanocnego nie kupiłam :| I taka zmęczona siedziałam z kompem, nic totalnie mi się nie chciało. Ale mój mężczyzna zawinął się z laptopem do drugiego pokoju i słyszę, że pedałuje na tym swoim rowerku. Zazdrość mnie wzięła i myślę sobie: "Co? On ćwiczy, a ja tu zdycham na kanapie?!" - bo przecież pogoda taka, że psa żal na dwór wypędzić. Czym prędzej wskoczyłam w strój treningowy i machnęłam sobie Tiffany Rothe na boczki jako rozgrzewkę, a później włączyłam moją Ewę - jako że dziś był naprawdę leniwy dzień - Skalpel 1. Ale najfajniejsze było to, że czuję już, że jestem mocniejsza, niż przed miesiącem. Zdecydowanie lepiej "władam" mięśniami. Doskonale wiem, kiedy i jak długo mięsień ma być spięty. To ja o tym decyduję, a nie zmęczenie! I to jest super! Mówię Wam jak mi dobrze! I chandra odeszła i czuję, że tyle sił mam, że jeszcze jeden taki trening bym zrobiła!

Dziś jest 26 dzień marca. W tym miesiącu, miałam 14/26 aktywnych dni. Czyli lekko powyżej 50%. Czuję, że to dobry wynik :)


Pozdrawiam Was serdecznie! Buziaki Kochane!

  • angelisia69

    angelisia69

    27 marca 2015, 04:16

    hehe dobrego motywatora zlapalas,bo skoro on to czemu nie ja ;-) Super ci idzie,oby motywacja nie odpuszczala

    • chomiczq

      chomiczq

      28 marca 2015, 15:33

      Dzięki za dobre słowo! Oj motywacja to podstawa. Pierwszy miesiąc (bo ćwiczę regularnie od początku marca) poszedł całkiem nieźle. Mam nadzieję, na więcej :)