Po wczorajszym całodniowym narzekaniu dziś nadszedł dzien walki
kolejny, bo juz drugi. ciesze sie, ze wczoraj zmienilam nastawienie do siebie, ze w koncu dostrzeglam w jakim bagnie siedze i ze chce sie zmienic.
mama obiecala pomoc, pomoze wiec. jestem studentka i kiedy siedze w Poznaniu sama sobie wyliczam ile i czego jem. Kiedy na wakacje przyjade do domu rodzinnego, jestem skazana na domowe posilki. Mama wiec obiecala, ze zainwestuje w mase produktow, ktore pomoga mi schudnac, a nie zaszkodza. Wczoraj wrocilam od mojego D. wieczorem i co zobaczylam na stole?
Miseczke truskawek z jogurtem zrobiona dla mnie! Jaka mamusia kochana. :)
ona widzi jak mi ciezko...
Ogolnie moj bilans uwazam za udany jak na wczorajszy dzien, a do tego sporo chodzilam po mieście.
Przegielam tylko dwoma kromkami chlebka ze smalcem z rana, ale przez caly dzien zdazylam to spalic no i mialam taki FIT obiad, ze nawet nie zwrocilam na to uwagi!
Milego dnia i powodzenia w dalszej codziennej walce z kilogramami
Kruszynki :*
Lusiaaaaa
19 czerwca 2013, 10:21czuje pozytywna energie po Twoim wpisie! bardzo dobrze! utrzymuj takie nastawienie a na pewno osiagniesz cel. Ja jak zaczynałam to codziennei poświecałam ok 40 minut na intensywne myślenie o tym, że mi sie uda, ze bede zgrabna szczupła i pięna, ze osiągnę swój cel i tak się stało. Jestem już coraz blizej wymarzonej sylwetki i nawet teraz kiedy jestem twarda i silniejsza przeglądam godzinami zdjęcia szczupłym, wysportowanych kobiet i szybko zapominam o jakichkolwiek pokusach. Ludzie mają wolną wolę i oni decyduja o wszystkim wiec jesli bedzie Cie coś kusić to przecież decyzja nalezy do Ciebie. Wybierzesz priorytet czyli sylwetke i szybko odmowisz kazdej napotkanej pokusie;)
Nanova
19 czerwca 2013, 08:19O ho ho Kochana smalczyku nie jemy ;) oj ja w Polsce potrafilam cala kope kanapeczek ze smalczykiem i skwareczkami wciagnac.. Wieczorem.. Hyhy trzymam kciuki masz niewiele do zrzucenia tak naprawde trzeba sie tylko zawziac i byc konsekwentnym!