Niedziela pod znakiem smacznie dopasowanej zaliczona z jednym ale: KRÓWKI BYŁY!
DWIE!!! Ale nie żałuję. Miałam na nie przeogromną chęć. Nie jadłam ich od blisko miesiąca.
Cała reszta zgodnie z rozpiską..
Dziś napisał do mnie pewien headhunter - wysłałam swoje papiery, a co..
Tylko z lekka się zdołowałam jak odpaliłam CV ze zdjęciem sprzed pół roku. A tam taki pulpet. Z twarzą jak księżyc w pełni. O kurczę.. Dopiero jak się człowiek dłużej pogapi na siebie to dociera do niego z całą świadomością fakt jak się zaniedbał. Chcę sobie zrobić zdjęcie w dniu moich 29. urodzin ( a to już za 3m-ce) gdzie wreszcie ta twarz i sylwetka nie będzie wyglądała jak napompowana wodą. I utrzymać taki stan. Najważniejsze to nie myśleć, że jeszcze tyle i tyle do końca diety, a potem znowu hulaj dusza :D Nie, nie. Ten zmniejszony żołądek to tak na stałe!!
Martwi mnie tylko ten wałek na brzuchu. Wszędzie ładnie te kg schodzą, ciało się wyszczupla. Ale wałek na brzuchu jest. Nawet bym może pobrzuszkowała gdybym miała pewność, że to coś pomoże. Ale szczerze wątpię czy pomaga..
No nic, idzie odwilż, idzie ku wiośnie. A ja pocieszam się myślą, że wiosną będę już lżejsza niż zimą i będzie to widać! Teraz - to nie bardzo, bo zbyt jestem poukrywana w fałdach maskujących swetrów. Ale nic... byle do wiosny. Już mnie ta zima męczy...
bedzie56
28 stycznia 2013, 10:45Z czasem i fałdka się zmniejszy, na pewno! Mnie też ta zima już zmęczyła...